wtorek, 6 kwietnia 2010

Przez łzy

To bardzo krępujące, gdy zatrzymuje mnie ktoś na ulicy, wita się wylewnie, zaczyna wspominać dawne dzieje, a ja intensywnie przeszukuję pamięć i usiłuję ustalić, z kim właśnie rozmawiam. Głupio przecież zapytać: "Przepraszam, a my się w ogóle znamy?". Można w ten sposób sprawić człowiekowi dużą przykrość. Może się poczuć nieważny, zapomniany, zlekceważony. Raczej bez przekonania potraktuje argument, że nie mam pamięci do twarzy. Że mam problemy ze skojarzeniem konkretnej twarzy z konkretnym imieniem lub nazwiskiem.

Poza tym człowieka można rozpoznać nie tylko po wyglądzie. Także po głosie. Zadzwonił do mnie niedawno znany dziennikarz telewizyjny. Nie musiał się przedstawiać. Ma tak charakterystyczny głos, że nie było wątpliwości, kto się odezwał w telefonie. Nie zdziwił się, że został rozpoznany, ledwo się odezwał. "Ja już tak mam w życiu. Przyzwyczaiłem się" - powiedział.

Dlaczego Maria Magdalena nie rozpoznała Zmartwychwstałego Jezusa? Dlaczego pomyślała, że to ogrodnik? Nie poznała Go ani po wyglądzie, ani po głosie. Czy łzy przysłoniły jej wzrok, a szloch przytępił słuch? Czy poczucie dodatkowej straty, już nie tylko żywego Jezusa, ale również Jego ciała, sprawiło, że świat stał się dla niej mniej rozpoznawalny?

Z innych fragmentów Ewangelii wiadomo, że nie tylko Maria Magdalena miała problemy z rozpoznaniem w Zmartwychwstałym Jezusa. To On decydował komu i kiedy dać się poznać.

"Całe życie szukałem Boga i nie mogłem znaleźć. A potem okazało się, że był cały czas ze mną, tylko nie pozwalał, abym Go rozpoznał. Potrafi ksiądz mi wytłumaczyć, dlaczego tak jest?". "Może czekał, aż pan pozwoli się znaleźć" - odpowiedział duchowny i uznał, że temat został wyczerpany.

Ulubiony przykład niektórych rekolekcjonistów mówi o śladach na piasku. Śladach Boga i człowieka idących razem. Co jakiś czas jednak ślady stają się pojedyncze. "Dlaczego wtedy Cię przy mnie nie było?!" - pyta z pretensją człowiek, przekonany, że pojedyncze odciski należą do niego. "Bo wtedy niosłem cię na rekach" - odpowiada Bóg.

Maria Magdalena rozpoznała Jezusa dopiero wtedy, gdy wymienił jej imię. Poznała Go przez łzy. Poznała Go, choć w tym momencie stała do Niego tyłem ("Jezus rzekł do niej: „Mario!” A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu" - zanotował Jan Ewangelista).

A więc tak to działa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz