wtorek, 13 kwietnia 2010

Niewiedza

Najczęściej takie rozmowy dotyczą nieszczęść. I tych "wielkich", gdy na przykład ginie równocześnie wielu ludzi, i tych "niewielkich", gdy śmierć, ból cierpienie, dotyka pojedynczych osób. Ludzie przychodzą wtedy, dzwonią, piszą pytając "Jak to możliwe? Dlaczego? Ja Bóg mógł do tego dopuścić?". Oczekują, że ksiądz, teolog, duchowny, objaśni im świat, który nagle radykalnie ich przerósł, stał się niezrozumiały, a przez to obcy i nieprzyjazny. Spodziewają się, że usłyszą nie tylko motywy, którymi kierował się Bóg, ale również tego, że będą to motywy dla nich zrozumiałe, na ich poziomie, łatwe do zaakceptowania.

A kiedy biskup, teolog z tytułami naukowymi, a nawet zwykły ksiądz, tłumaczy zawile lub co gorsza rozkłada ręce i mówi bezradnie "Nie wiem", ludzie bywają nie tylko rozczarowani, ale także szczerze oburzeni. "Jak to, ksiądz tego nie wie?! Przecież ksiądz jest bliżej Boga! Jeśli nie ksiądz, to kto ma wiedzieć takie rzeczy?".

Nikodem nie wiedział, jak człowiek może się powtórnie narodzić. Nie udawał przed Jezusem, że wie. Chciał wiedzieć. Pytał wprost: "Jakżeż to się może stać?".

Mogłoby się wydawać, że odpowiedź Jezusa zawiera to samo zdziwienie, które towarzyszy ludziom odkrywającym niewiedzę duchownych. Albo że jest lekko ironiczna. "Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz?". Ale już następne zdania to coś więcej, niż tylko próba wytłumaczenia Nikodemowi, iż on i Jezus w rozmowie poruszają się na różnych płaszczyznach. Że "jeden mówi o chlebie, a drugi o niebie". To świadectwo.

Przyznanie się do niewiedzy, nie tylko przed ludźmi, ale także przed Bogiem, wymaga pokory. Bez niej nie ma wiary. Nikodem zdobył się na pokorę przed Jezusem. Z pewnością tego nie żałował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz