piątek, 16 kwietnia 2010

Ułomki

Babcia miała nadzwyczajny szacunek dla jedzenia. Nawet dla najmniejszej okruszyny chleba. Zawsze po posiłku nie tylko sama starannie wszystko sprzątała, ale zaganiała wszystkich biesiadników do zbierania drobinek chleba. I nie pozwalała ich wyrzucać. Zsypane na talerzyk lądowały potem na parapecie okiennym, a tam już stali "stołownicy" wydziobywali je bardzo, bardzo dokładnie.

Co ciekawe, tego szacunku dla pożywienia nie udało się babci przekazać własnej córce, natomiast przejęła go wnuczka, która we własnym "gospodarstwie domowym" również pilnowała, aby nie marnować nawet okruszyny. Robiła to tak autentycznie, że wszyscy odwiedzający jej studenckie mieszkanko podporządkowywali się bez protestu i nawet im do głowy nie przyszło, aby z tego kpić. Wręcz przeciwnie. Na imieniny dali jej kubek z wypisanym fragmentem wiersza Cypriana Kamila Norwida "Moja piosenka":

"Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
Tęskno mi, Panie..."

Już fakt, że Jezus interesował się, czy Jego słuchacze są głodni, jest dla niektórych zaskakujący. "To taki ludzki gest" - powiedział pewien licealista. "Bo nasz Bóg jest bardzo ludzki" - odpowiedziała mu z drugiej strony sali koleżanka.

Ale nakarmienie tysięcy głodnych ludzi to nie jedyny "ludzki gest", jakiego dokonał Jezus za jeziorem Galilejskim, czyli Tyberiadzkim. "A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło”. Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów". To zbieranie okruszyn, gdy się nad nim zastanowić, naprawdę chwyta za serce. Nie da się uniknąć skojarzeń z innymi wypowiedziami Jezusa. Choćby z tą: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne".

Bóg jest zatroskany o każdą okruszynę. Dba, aby nie zginął żaden ułomek. Nawet taki jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz