środa, 30 czerwca 2010

Dręczenie

Kroniki letnie

- Nie masz czasem wrażenia, że ktoś ci specjalnie utrudnia życie?
- Czasami faktycznie mogłoby być łatwiejsze i mniej skomplikowane. Ale żadne teorie spiskowe o nieznanych sprawcach trudności, które mnie w życiu spotykają, raczej mi do głowy nie przychodzą.
- Tu nie chodzi o teorie spiskowe, tylko o fakty. Ja raz po raz łapię się na tym, że czuję się w życiu jak na jakimś teście albo egzaminie.
- Coś w tym jest...
- A widzisz!
- Chodzi mi o to, że nasze życie na ziemi decyduje o naszej wieczności.
- Czyli przyznajesz, że Bóg robi z sobie z nas zabawę i nas dręczy?
- Słucham???
- No bo popatrz. Lądujemy tu na ziemi, bez pytania, czy w ogóle chcemy. A potem, zamiast wieść spokojne, szczęśliwe życie, przeżywamy serię nieraz bardzo ekstremalnych prób, testów, egzaminów. Prawdziwy tor przeszkód. A wszystko kończy się śmiercią, po której nie wiadomo, co nas czeka. Ja się czuję czasami jak chomik dręczony przez ciekawskie dzieci.
- Daj spokój z tym kreowaniem się na ofiarę Pana Boga. On nas stworzył z miłości, a nie dla zabawy.
- Ale przyznasz, że na przykład Kościół za bardzo komplikuje ludziom życie. Co chwilę się do czegoś miesza, ingeruje, mnoży zakazy i nakazy...
- Po to, żeby ci ułatwić wejście do nieba.
- Ułatwić?! Chyba żartujesz!
- Nie. Mówię bardzo poważnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz