Posłali córkę do renomowanego liceum. Nie było to proste. Dla wielodzietnej rodziny był to naprawdę spory wysiłek finansowy. Tymczasem Magda nie tylko nie okazywała wdzięczności, ale stawiała coraz nowe żądania. Co chwilę przychodziła z nowymi potrzebami, zwłaszcza w sferze ubioru, ale nie tylko. W końcu kategorycznym tonem zażyczyła na wyłączną własność laptopa. Wtedy tata postanowił z nią poważnie, "po dorosłemu" porozmawiać. "Magda, co się z tobą dzieje? Przecież wiesz, że już posłanie cie do prywatnej szkoły mocno narusza nasz domowy budżet. Ale postanowiliśmy sobie odmawiać wielu rzeczy, żebyś zdobyła jak najlepsze wykształcenie. Ale nie stać na nas na zaspokajanie wszystkich twoich zachcianek". "To nie są żadne zachcianki. Po prostu nie chcę odstawać od reszty kolegów i koleżanek. Nie chcę tam być traktowana, jak uboga krewna" - szczerze odpowiedziała dziewczyna. "Ale zrozum...". "Nie chcę niczego rozumieć! Spłodziliście mnie, więc jest waszym obowiązkiem zapewnić mi życie na godnym poziomie!" - krzyknęła i wybiegła z domu trzaskając drzwiami. "Wiesz, chyba popełniliśmy błąd posyłając ja do tej szkoły" - powiedział ojciec Magdy do swojej żony.
Są ludzie, którzy nie potrafią żyć ze świadomością, że mają dług. Ale chyba nie stanowią większości. Miliony ludzi na świecie żyje z długami. Są i tacy, którzy biorą kolejny kredyt po to, aby spłacić poprzedni. Świadomość, że są komuś coś winni im powszednieje, czasami dochodzą do stanu, w którym już się tym w ogóle nie przejmują. Doprowadzają do sytuacji, w której o to, by znaleźć wyjście zaczyna się martwić wyłącznie wierzyciel.
Pewien duchowny niedawno zaskoczył niektórych. Stojąc wśród powodzian mówił o potrzebie wdzięczności Bogu za wszystko, co nam daje. Na twarzach niektórych słuchaczy widać było ich wewnętrzny sprzeciw, wobec tego, co mówił. Ale na wielu innych widać było budzącą się refleksję, a nawet rozjaśniający je uśmiech wdzięczności. "Nagle uświadomiłam sobie, że przecież żyjemy, że w tych dniach doświadczyliśmy tyle ludzkiej życzliwości i miłości. A że straciliśmy dopiero co zbudowany dom... No cóż. Chyba za bardzo się na nim skupiliśmy. Od kilku lat nie byliśmy na wakacjach, tylko wszystkie urlopy spędzaliśmy na budowie..." - opowiadała potem jedna z parafianek.
Ciekawe, jakimi motywami kierował się faryzeusz, który zaprosił Jezusa na posiłek, a potem potraktował Go - łagodnie mówiąc - niezgodnie z przyjętymi obyczajami okazywania szacunku. A gdy cześć Jezusowi zaczęła okazywać cześć miejscowa grzesznica [To wcale nie musiała być prostytutka. Kto ma od razu takie skojarzenia daje sam o sobie świadectwo ;-)], zaraz doszedł do wniosku, że z Jezusa żaden prorok.
W nagrodę usłyszał od Jezusa przypowieść: "Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”. Szymon odpowiedział: ”Sądzę, że ten, któremu więcej darował”. "On mu rzekł: ”Słusznie osądziłeś”".
Ilu dzisiaj ludzi żyje ze świadomością, że mają dług wobec Boga? A ilu robi coś, aby choć w części go spłacić?
niedziela, 13 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz