sobota, 5 czerwca 2010

Zderzenie

Od czasu do czasu zdarza się, że wybucha skandal. A ze skandalem przychodzi często rozczarowanie. Na przykład gdy jakiś słynący z pobożności i wielkiego zaangażowania duchowny okazuje się łotrem, prowadzącym podwójne życie. Takie sytuacje zdarzały się w dziejach Kościoła zawsze i zawsze boleśnie dotykały wielu zwykłych, porządnych wiernych. Kto zna choć trochę historię Kościoła wie, że nawet na szczytach kościelnej hierarchii zdarzali się ludzie niegodni.

Łotrów i cwaniaków nie brakowało nigdy. Także w czasach, gdy Jezus chodził po ziemi. Z zapisów Ewangelii wiemy, że szczególnie wytykał obłudę ówczesnym elitom religijnym. Robił to także przemawiając w świątyni. "Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok" - przestrzegał.

"Objadają domy wdów...". Trudno się oprzeć skojarzeniu. "Posługując się fałszywymi nazwiskami prowadził on podwójne życie, spłodził troje dzieci z dwoma kobietami, miał wyłudzać pieniądze od darczyńców, szczególnie bogatych wdów..." - napisano o założycielu jednej z kościelnych instytucji, księdzu, który zdobył wielkie poważanie w wielu kręgach, także w Kościele.

Obraz żerujących na religii obłudników Jezus zderzył właśnie z postacią wdowy. Realnej wdowy. Wdowy, którą osobiście wypatrzył w świątyni, gdy robiła coś dokładnie odwrotnego do zachowań piętnowanych przez niego członków elity. Wrzucała do świątynnej skarbony wszystko, co miała. Nie tylko ze swej wiary nie czerpała korzyści doczesnych, ale ze względu na nią pozbawiała się nawet podstawowych środków utrzymania. Wrzucając do świątynnej skarbony była przekonana, że cały jej dobytek zostanie wykorzystany na chwałę Boga. nie zastanawiała się nad tym, czy jej pieniądze nie zostaną wykorzystane na poprawę doczesnej wygody jakiegoś religijnego "funkcjonariusza". A jeśli nawet brała to pod uwagę, być może myślała tak, jak i dzisiaj niejedna starsza kobieta, która uważa, że nawet jeśli za jej pieniądze ksiądz kupi sobie najnowszy model samochodu albo telewizora, jest to sprawa Boża i mu się należy...

Na religii można nieźle zarobić. Można też nieźle w wymiarze materialnym stracić, a zyskać w wymiarze duchowym. Wszystko to kwestia wiary. Można przecież być bardzo religijnym, kompletnie nie wierząc. Podobno wspomniany wyżej założyciel znanej kościelnej instytucji na łożu śmierci powiedział: "Ja nie wierzyłem w Boga. Przepraszam".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz