Gdy zobaczył w drzwiach długo (ładne parę lat!) niewidzianego kumpla z klasy, nota bene kumpla, z którym wcale nie byli jakoś zżyci, od razu wiedział, że czegoś będzie chciał. Już się do takich sytuacji przyzwyczaił. W końcu z całej ich klasy osiągnął najwięcej i doszedł - przynajmniej na dziś - najwyżej. Mimo to irytowały go nie tyle same prośby o załatwienie tego czy tamtego, ile sposób, w jaki się do niego dawni kumple i koleżanki zwracali. Dlatego z jednej strony ze stresem, ale z drugiej z ciekawością, czy i tym razem będzie podobnie, wskazał wchodzącemu krzesło po drugiej stronie swego biurka.
- Nie wiem, czy mnie pamiętasz, minęło tyle lat... - zaczął gość.
- Pamiętam, pamiętam - przerwał. - Jesteś Tomek. Nic się nie zmieniłeś - dodał i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że użycie takiego sformułowania wobec człowieka, którego ostatni raz widział w podstawówce nie brzmi grzecznie.
- O to, fajnie - uśmiechnął się nadal spięty przybysz. - Bo widzisz, w życiu różnie bywa, czasami człowiekowi się wiedzie, a potem nagle wszystko zaczyna się walić...
Poczuł zniecierpliwienie. Nie cierpiał tego krążenia, tych wielominutowych wstępów, tego zachodzenia a to z jednej, a to z drugiej strony. To było marnowanie jego czasu. Przypomniał sobie, że sam, ilekroć potrzebował czyjejś pomocy (a nie zawsze to do niego przychodziły tłumy petentów. On się też naprosił), walił prosto z mostu i zwykle widział aprobatę w oczach tego, do kogo się zwracał.
- Słuchaj Tomek, daruj sobie te wstępy i podchody. Gadaj od razu konkretnie, o co ci chodzi. Mnożąc słowa nie zyskasz mojej przychylności. U mnie każda minuta, to spora kasa. Tak wyszło. Więc?
"Na modlitwie nie Bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłucham. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie" - powiedział Jezus. Czyżby Bóg był jak ten opisany wyżej niecierpliwy biznesmen i polityk, który nie lubi, gdy się marnuje jego czas? Czy dlatego Jezus nauczył nas tej wyjątkowej, tak zadziwiająco konkretnej modlitwy, jaką jest "Ojcze nasz"?
Nie, to tylko powierzchowne podobieństwo. Bóg jest cierpliwy. Bóg nie pogania. To On stworzył czas.
Rzecz w tym, że Bóg dobrze wie, czego od Niego potrzebujemy. Zna nasze potrzeby lepiej, niż my sami. Dlatego nie musimy zamieniać naszych modlitw w długie podania, pełne argumentów i uzasadnień. Bóg jest jak matka, która wie, co trzeba dać dziecku, a jednak czeka, aż ono poprosi nie ze względu na siebie. Ze względu na nie.
czwartek, 17 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz