piątek, 27 sierpnia 2010

Odmowa nie dla idiotów

Kroniki letnie

- Nie proś mnie więcej. Po prostu nie mogę.
- Ale przecież ci oddam.
- Nie mogę.
- Zrozum, mam nóż na gardle. I nie mam się do kogo zwrócić o pomoc. Tylko ty mi zostałeś.
- Gdybym mógł, to bym ci dał. Ale nie mogę. To ty zrozum. Sytuacja jest taka, że nie mogę ci pomóc.
- Ale dlaczego?
- Dlatego, że mam rodzinę. Nie mogę zabrać rodzinie i dać tobie.
- Rodzina jest dla ciebie ważniejsza niż przyjaźń?
- To nieuczciwe, że tak mówisz. W interesach nie ma przyjaźni. Jest liczenie. A ja umiem liczyć i wiem, że nie mogę ci pomóc.
- Przecież Kościół uczy, że należy się dzielić.
- Ale nie zawsze. Nie wbrew rozsądkowi.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Jest taka przypowieść o pannach mądrych i głupich. Mądre nie chcą się z głupimi podzielić.
- Bardzo dziękuję za porównanie.
- Nie obrażaj się, tylko zrozum, że są sytuacje, w których nie ma innego wyjścia, tylko trzeba odmówić. Dla dobra wszystkich.
- Czyli upadek mojej firmy według ciebie jest czymś dobrym?
- Nie o to chodzi. Nie mogę dla ratowania twojej firmy ryzykować bezpieczeństwa mojej rodziny. Nie mam takich rezerw, którymi mógłbym swobodnie dysponować. Jest kryzys.
- I będziesz spokojnie patrzył, jak tonę?
- Tą metodą niczego nie osiągniesz. Chętnie bym ci pomógł, ale nie jestem w stanie. Jeśli tego nie rozumiesz, nic na to nie poradzę. Byłbym idiotą, gdybym zabrał moim dzieciom po to, aby dać tobie.
- Bardzo się na tobie zawiodłem... Ale tylko potwierdzasz, że cały ten twój katolicyzm, to wielka hipokryzja...
- Mam nadzieję, że jak wyjdziesz z kłopotów, zrozumiesz, że miałem rację. I jak niesłuszne są te twoje oskarżenia.
- Pewnie, zawsze potrafisz znaleźć jakieś usprawiedliwienie.
- To nie żadne usprawiedliwianie się, tylko rozsądek. Roz-są-dek!
- Nazywaj to sobie, jak chcesz. Ja tam swoje wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz