piątek, 6 sierpnia 2010

Poznaj Poznań

W Polskę jedziemy...

Wjeżdżanie do Poznania od strony Swarzędza (droga nr 92) nie jest zajęciem dla prostego księdza. Trwa tam wielka przebudowa drogi i albo jestem kompletnie ślepy, albo rzeczywiście nie ma drogowskazu, jak dojechać do centrum. W końcu po dość długim błądzeniu wjechałem do miasta, ale nie z tej strony, z której według internetowych map planowałem.

Oczywiście najpierw Ostrów Tumski. Katedra. To tu, na tej wyspie, już w 968 była katedra. Katedra! Murowana. Tynkowana. W krypcie można zobaczyć na własne oczy odkopane przez archeologów fragmenty preromańskiej i romańskiej świątyni, która była świadkiem początków chrześcijaństwa na polskich ziemiach. Gdy się patrzy na fragmenty płaskiego basenu, najprawdopodobniej misy chrzcielnej i czyta się objaśnienia, że najprawdopodobniej to właśnie tutaj Mieszko I przyjął chrzest, ma się ochotę wejść do tej wykopanej dziury i dotknąć tej tak ważnej dla nas, polskich katolików, chrzcielnicy. Czy Mieszko kierował się tylko polityką? Na ile szczerze przyjął wiarę w Chrystusa? Emerytowany policjant pilnujący grodziska w Grzybowie mówił, że być może właśnie w tym grodzisku Mieszko zostawił swoje pogańskie żony i tych członków rodziny, którzy pozostali przy swych dotychczasowych wierzeniach...

W głównym ołtarzu poznańskiej katedry nie ma Najświętszego Sakramentu. Jest w bocznej kaplicy, po lewej. Trwa wystawienie. Kaplica może pomieścić kilkadziesiąt osób. W ławce, na klęcząco, przelotna myśl o proporcjach. Tam wielka katedra przeznaczona w ciągu dnia jednak przede wszystkim do zwiedzania. I niewielka kaplica na modlitwę... Czy czeka nas taka przyszłość?

W krypcie prawdopodobne groby Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Ale puste. Domniemane szczątki obu władców przeniesione do Złotej Kaplicy, która jest za prezbiterium. Ta kaplica, powstała w XIX wieku, miała w czasach zaborów przypominać o świetnej przeszłości Polski. Na ile ta świetna przeszłość jest nierozerwalnie związana z chrztem Mieszka I? W sferze politycznej Mieszko odniósł z tego korzyść. A jaką korzyść odniósł Kościół?

Ciekawe. Katedra jest pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. A w ołtarzu głównym, gdy jest otwarty, widać... same kobiety. W sumie piętnaście. W centrum Matka Boska mająca po bokach św. Katarzynę i św. Barbarę. A na skrzydłach jeszcze dwanaście świętych kobiet. Na zewnętrznych skrzydłach podobno jest osiem scen z Męki Pańskiej. Wierzę na słowo. Nie widziałem.

Ołtarz stoi na podstawie, w której wyrzeźbiona została scena Ostatniej Wieczerzy. Jedna z postaci siedzi tyłem. Jak sprawdzić, czy śląskim artystom, którzy robili ten ołtarz w XVI stuleciu, chciało się wyrzeźbić go całego i jaki ma wyraz twarzy?

Na Starym Rynku (w Poznaniu są też lokalne rynki) zaliczyłem Marcińskiego rogala (duży, smaczny i bardzo sycący, palce się lepią od lukru) i trykanie koziołków w południe. Dawniej trykały się co godzinę, ale teraz tylko o 12.00. Tłum pod ratuszem czeka i odlicza głośno do południa. Kilka razy, bo prywatne zegarki jak widać nie zawsze punktualne. Potem wybijanie godziny, trębacz i wreszcie koziołki. Kolejne tryknięcia głośno odliczały nie tylko zebrane dzieci. I nie tylko one głośno biły brawo, gdy koziołki po wykonaniu zadania chowały się za metalowymi drzwiczkami przy akompaniamencie trębacza.

Gdy się spod ratusza pójdzie w lewo, nagle na końcu ulicy Świętosławskiej widać piękną, głównie różową fasadę kościoła farnego św. Stanisława. Tu się czuje, że to kościół! W ławkach w nawie głównej - sporo modlących się ludzi. Po prawej, przed obrazem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy prawie wszystkie "elektryczne świeczki" zaświecone i też kilka osób pogrążonych w modlitwie. Po prawej wejście do kaplicy wiecznej adoracji - tam przed Panem Jezusem w monstrancji też się modlą. A na prawo od wejścia - kolejka. Ponad dziesięć osób w piątek około 11.00. Czekają na spowiedź. Podczas wakacji tylko w piątki spowiadają tu od rana do wieczora. Nie wszyscy tylko się modlili. Sporo osób zwiedzało piękny barokowy kościół. Ale jakoś tak się to wszystko odbywało, że nie było konfliktu między modlitwą a zwiedzaniem. Poza tym jedyny to kościół z odwiedzonych przeze mnie dotychczas podczas tej wyprawy, w którym na stoliku leżały za darmo niewielkie jednokolorowe prospekciki zawierające w kilku językach najważniejsze informacje o świątyni. Drobnostka, a jak ułatwia podziwianie piękna kościoła!

Po wyjściu ze świątyni zaskoczenie. Na różowo pomalowany jest za unijne pieniądze nie tylko kościół, ale mnóstwo okolicznych budynków. Co dziwniejsze, okazuje się, że mieści się w nich Urząd Miasta i szereg miejskich instytucji. Nie wiadomo, gdzie kończy się to, co kościelne, a zaczyna to, co miejskie. Pomieszanie. Dopiero strażnicy miejscy pokazują, co pod czyją władzą. Czemu wszystko jednym kolorem pomalowane? No bo to wszystko razem kiedyś było jednym obiektem - kolegium i kościołem jezuickim.

A w kościele farnym jest też codziennie coś dla miłośników muzyki. Gdy koziołki przestają się trykać, można wysłuchać w świątyni krótkiego koncertu na tamtejszych bardzo cennych organach.

Jest w tym Poznaniu jakaś taka atmosfera, że nawet krótka wizyta pozostawia w człowieku dobre wrażenie. A jeśli się do tego ma zaszczyt zjeść obiad z proboszczem katedry i potem pogadać z jednym z poznańskich mądrych księży, to wyjeżdża się z postanowieniem, że trzeba tu będzie znów przyjechać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz