sobota, 21 sierpnia 2010

A ty co?

Kroniki letnie

- Musimy poważnie porozmawiać.
- My? O czym my możemy poważnie rozmawiać?
- O twoich ostatnich wyczynach.
- O, zabrzmiało groźnie. Już się boję...
- Nie żartuj, bo naprawdę jest o czym gadać. Jako twój ojciec po prostu muszę zareagować.
- I ja się mam nie śmiać? Posłuchaj sam siebie: "Jako twój ojciec muszę zareagować". Dawno nie słyszałem czegoś tak śmiesznego.
- I tak nie uciekniesz od tej rozmowy. Sprawy zaszły za daleko. Dalej tak być nie może.
- Doprawdy? A co, dasz mi lanie? Albo szlaban na chodzenie do knajpy lub oglądanie pornosów w internecie? Nie bądź śmieszny, mam swoje lata i mogę robić, co chcę.
- Póki mieszkasz pod moim dachem, mam prawo stawiać ci wymagania. Zresztą zawsze mam takie prawo, bo jestem twoim ojcem. Mam prawo, a nawet obowiązek.
- Serio, serio?
- Skończ z tym tonem i posłuchaj. Sam powiedziałeś, że masz swoje lata, a z tym wiąże się odpowiedzialność za siebie i za innych. Co ty robisz ze swoim życiem? Są pewne reguły, które obowiązują zawsze i których trzeba przestrzegać zawsze.
- Zostałeś kaznodzieją w jakiejś sekcie czy co?
- O twój stosunek do spraw wiary i Kościoła też tu chodzi.
- I kto to mówi!!! Ha, ha, ha... Jakie ty w ogóle masz moralne prawo, aby mnie pouczać? Popatrz na swoje życie. "Są pewne reguły, które obowiązują zawsze". Super. A ty ich przestrzegasz? No, powiedz szczerze?
- Wiesz...
- No właśnie. Więc daj sobie spokój z pouczaniem mnie, jak mam sobie życie układać, bo sam masz to wszystko serdecznie gdzieś. Wiem, mama ci kazała ze mną poważnie porozmawiać. Porozmawiałeś, mamy to zaliczone i możemy dalej żyć każdy po swojemu.
- Ale...
- A jak znowu wpadniesz na pomysł, żeby mnie nawracać, to najpierw przyjrzyj się sobie. Zrób... to się chyba nazywa rachunek sumienia. A teraz spadam. Cześć, tatulku. Normalnie chłopaki pospadają, jak im to opowiem. Mój ojciec nagle postanowił mnie uczyć życia. Zajefajne! A, i jak będziesz dzwonił to mamy, żeby jej zameldować wykonanie zadania, to ją pozdrów ode mnie. I jeszcze jedno. Jak ma na imię ta nowa kobieta, która od kilku dni się pałęta po mieszkaniu i godzinami zajmuje łazienkę? Przecież nie będę mówił do niej "proszę pani"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz