niedziela, 29 sierpnia 2010

Prezydium

Kroniki letnie

- Ty widzisz to samo, co ja?
- Gdzie?
- Tam, prosto.
- Jasne, że widzę. Stół prezydialny.
- Ale widzisz, kto tam siedzi? Trzeci od prawej.
- Ten? Czekaj, kto to jest? Chyba nie kojarzę faceta.
- To ta menda S.
- S.? Nadal nie kojarzę.
- Jak nie kojarzysz?! A kto mu dawał niecałe dwa lata temu rekomendację, żeby go w ogóle przyjęli?
- Ach, to on. Przecież ja go wcale nie znam.
- Ale rekomendację dałeś.
- A ty nie dajesz rekomendacji, jak cię proszą?
- Daję, ale nie takim wrednym, nieprzytomnie ambitnym bufonom, jak ten S.
- Skąd miałem wiedzieć, że to bufon?
- Wystarczyło się przyjrzeć.
- Przyjrzeć, przyjrzeć. Łatwo powiedzieć.
- Nie marnował bydlak czasu. Po niecałych dwóch latach już na kongresie wylądował w prezydium. Daleko menda zajdzie. Umie się przepychać do przodu. Po trupach.
- Po trupach?
- A jak? Dwa lata temu go tu nie było, a dziś bryluje.
- Przesadzasz.
- Przesadzam? Popatrz tutaj, na tę kartkę. On kandyduje do władz! Takie zero!
- No to po prostu nie głosuj na niego...
- Powiedz to innym.
- Ja też nie zagłosuję. I sam sobie powiedz.
- Na pewno już sobie zorganizował poparcie. On to potrafi. Ja go znam.
- Skąd?
- Kiedyś pracowaliśmy razem. Ale szybko się go pozbyli, bo usiłował wygryźć szefa.
- A...
- Mówię, że menda.
- Ty, słuchaj, coś mi się przypomniało. Chyba, że źle pamiętam, ale rok temu na kongresie to ty siedziałeś w prezydium, nie?
- A co to ma do rzeczy?
- Ale dobrze pamiętam?
- Co ty tu sugerujesz?! Nie dość, że wprowadziłeś w nasze grono obcego bufona i karierowicza, to jeszcze go bronisz?!
- Nie, nie, ja tylko...
- Od... się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz