piątek, 9 listopada 2012

Czego szukają?

Poszukałem w Internecie relacji z pielgrzymki dziennikarzy na Jasną Górę, która miała miejsce niespełna miesiąc temu. Interesowały mnie przede wszystkim omówienia kazania, jakie wygłosił wtedy abp Wacław Depo, przewodniczący Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski.

Znalazłem kilka dość szczątkowych omówień tego wystąpienia. Natrafiłem jednak również na wideo z zapisem całego, trwającego kwadrans, kazania częstochowskiego arcybiskupa. Odsłuchałem i z przykrością stwierdziłem, że niektóre ze znalezionych przeze mnie omówień są bardziej interpretacją niż streszczeniem.

Abp Depo powiedział dziennikarzom m. in. "Jesteście świadkami codziennych zmagań o prawdę w sercach i umysłach ludzi". Nie powiedział "Jesteście uczestnikami codziennych zmagań o prawdę w sercach i umysłach ludzi". Zaskoczyło mnie to. Ale też mocno zastanowiło.

Dziś wydaje mi się, że właśnie takie, a nie inne sformułowanie, użyte przez "biskupa od mediów" jest po prostu uczciwe.

Jako dziennikarz, który uczył się tego zawodu spory kawałek czasu temu, mam wbite w świadomość, że obowiązkiem dziennikarza jest to, co się popularnie nazywa "dochodzeniem do prawdy" (choć w "Prawie prasowym" dokładnie takiego sformułowania nie znajdziemy).

Przyglądam się pracy wielu kolegów (w rozmaitym wieku) i ze smutkiem odkrywam, że coraz większa jest grupa tych pracowników mediów, którzy zajmują się czymś zupełnie innym. Nie ustalają prawdy. Nie jej szukają. A czego? Szukają potwierdzenia z góry założonych tez, zbudowanych na szczątkowych informacjach lub nawet bez jakiegokolwiek związku z faktami.

Nie trzeba daleko szukać, aby zrozumieć, dlaczego snuję tego typu refleksje. To widać w licznych wywiadach, w materiałach nazywanych niejednokrotnie szumnie "śledczymi", coraz częściej także w zwykłej "produkcji" reporterskiej. Bardzo drastycznie można się o tym przekonać słuchając pytań zadawanych podczas wielu konferencji prasowych.

Dzisiaj wysłannicy mediów coraz rzadziej zadają pytania otwarte. Coraz mniej pada pytań w rodzaju "Co było? Gdzie było? Jak było?". Coraz częściej słyszymy pytania zamknięte. W rodzaju "Czy było to a to? Czy było tu a tu? Czy było tak?".

Nasilanie się tego rodzaju pytań w pracy reprezentanta mass mediów jest dowodem, że przestaje on opisywać, opowiadać rzeczywistość, lecz zajmuje się dopasowywaniem faktów do pewnej istniejącej już wizji świata.


Ale to zajęcie nazywa się zupełnie inaczej. To nie jest dziennikarstwo. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz