Wielokrotnie w życiu zdarzyło mi się, że na widok czegoś pięknego z
wrażenia milkłem i wstrzymywałem oddech. Coś takiego przeżyłem kilka
razy także podczas tegorocznych wakacji, wchodząc do niektórych świątyń w
Polsce albo oglądając dzieła sztuki w muzeach.
Ale nie
tylko dostrzegalne wzrokiem piękno robi na mnie ogromne wrażenie. Kilka
tygodni temu usłyszałem tak piękną muzykę, że potem nosiłem w sobie jej
dźwięki przez wiele dni. A pewna książka, którą niedawno czytałem, wciąż
jest obecna nie tylko w mojej pamięci, ale również w wyobraźni.
Już
dawno dostrzegłem, że jako człowiek, nie tylko jestem wrażliwy na
piękno, ale także odczuwam jego potrzebę. Potrzebuję go do normalnego
funkcjonowania.
W tej potrzebie nie jestem odosobniony.
Potrzeba piękna jest zjawiskiem powszechnym wśród ludzi. Gdyby tak nie
było, nie usiłowalibyśmy za wszelką cenę upiększyć swego najbliższego
otoczenia we wszystkich dostępnych nam jego wymiarach. Byłoby nam
wszystko jedno.
Nasza ludzka potrzeba piękna ujawnia się
również w sferze wiary i religii. W Kościele oprócz wielu innych doznań,
szukamy także piękna. Intuicyjnie wiemy, że gdzie, jak gdzie, ale w
sferze sacrum, piękno jest czymś oczywistym i pożądanym. Szukamy piękna w
liturgii i gdy je znajdujemy, mamy poczucie jakby odrobinę większej
bliskości Boga.
Chcemy nie tylko być odbiorcami piękna,
ale również pragniemy je dawać. Lub przynajmniej nie utrudniać tego
dawania innym, obdarzonym w tej mierze większymi talentami i
umiejętnościami.
No bo nie wszyscy potrafimy w równym
stopniu obdarowywać innych pięknem. Są na przykład tacy, którzy podobnie
jak ja, niezbyt ładnie śpiewają. Zdarzyło mi się, że widząc podczas
Mszy św. w kościele zawodowego świetnego śpiewaka, z trudem
powstrzymałem się, aby nie podejść do niego i nie poprosić, aby
zaśpiewał psalm. Bo przecież nawet zupełnie bez przygotowania zrobiłby
to o wiele piękniej niż ja.
Brak piękna w Kościele
odczuwam jako bardzo poważny zgrzyt. A obecność w nim brzydoty boli mnie
do żywego. Cierpię tym bardziej, gdy napotykam w mediach na inicjatywy w
rodzaju „wybierzmy najbrzydszy kościół” albo „najbrzydszy pomnik Jana
Pawła II”. To brzmi jak chichot diabła.
Fiodor Dostojewski
napisał, że „Piękno zbawi świat”, a Jan Paweł II umieścił te słowa w
swoim „Liście do artystów”, nazywając je proroczą intuicją. Zresztą nic w
tym dziwnego. Przecież w tym samym liście zacytował swojego ulubionego
poetę Cypriana Kamila Norwida:
„Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwych-wstało”.
No
właśnie. Piękno jest po to, aby zachwycało. Bo przecież, jak stwierdził
nasz rodak na Stolicy Piotrowej „W obliczu świętości życia i człowieka,
w obliczu cudów wszechświata zachwyt jest jedyną adekwatną postawą”… stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
czwartek, 22 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz