sobota, 24 listopada 2012

Przewidywalność

Gdyby nie poczucie obowiązku, nie czytałbym wcale tego, co w Polsce nazywane jest publicystyką. Wystarczy, że spojrzę na nazwisko autora oraz na temat i na 99 procent wiem, co znajdę w tekście. Prawie nigdy się nie mylę. Nie, nie dlatego, że jestem genialny i potrafię w jakiś nadzwyczajny sposób przewidzieć, co dany publicysta ma w danej materii do powiedzenia. To publicyści stali się rozpaczliwie przewidywalni i schematyczni. Przypisali się do określonych ideologii (nawet nie do poglądów, ale właśnie do ideologicznych schematów, które powielają w sposób charakterystyczny dla ich zwolenników) i nie podejmują najmniejszego wysiłku intelektualnego, aby zdobyć się na samodzielność, nie mówiąc już o oryginalności.

Katastrofalna przewidywalność zaraziła zresztą nie tylko publicystów. Z przykrością odkrywam, że potrafię przewidzieć, co będzie w filmie konkretnego reżysera, a co w nowej książce określonego pisarza. Dotyczy to w pewnym stopniu również innych ludzi uważanych za artystów w najróżniejszych dziedzinach. Zanim spotkam się z ich dziełem, z dużym prawdopodobieństwem jestem w stanie przewidzieć, jakie będzie jego przesłanie, znając ich dotychczasowe dokonania.

Polityków prawie wcale nie słucham, bo szkoda mi czasu na pozbawione wyrazu zgrane powtórzenia tych samych sformułowań wypowiadanych identycznym tonem.

Ale prawdziwe przerażenie ogarnęło mnie, gdy dostrzegłem, że to samo zjawisko zaczyna dotyczyć moich rozmów, nawet z przypadkowo spotkanymi ludźmi. Czasami już po pierwszych słowach, a nieraz nawet zanim się pojawią, po gestach, sposobie bycia, traktowaniu innych, umiem z dużą dokładnością wyobrazić sobie, jakie zdania za chwilę padną. Gdy moje przewidywania się potwierdzają, wcale nie znajduję w sobie poczucia triumfu i satysfakcji. Bo to nie moja zasługa. To ludzie stają się coraz bardziej szablonowi. Jakby wszyscy pochodzili z zaledwie kilku zużytych foremek. Jakby wyszli z paru sztanc. Albo przeszli przez te same, powtarzalne w nieskończoność, procesy obróbki, oparte na nielicznych wzorcach.

Ta przewidywalność jest nużąca. Nudna i męcząca. Pozbawia życie niezbędnej odrobiny zaskoczenia. No i zabija ciekawość. Ile razy można dokonywać tego samego odkrycia? stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz