Zauważyłem (także w drodze osobistych i bezpośrednich kontaktów
połączonych z przepytywaniem), że wielu uczestników i bliskich
obserwatorów niedawnego Synodu Biskupów z pewnym takim zażenowaniem
przyznaje, iż nadal nie wiedzą, co to właściwie jest ta nowa
ewangelizacja.
Coś mi się wydaje, że problem z nią jest
trochę podobny do kłopotów, jakich niejeden współczesny człowiek doznaje
w zetknięciu z wykwitami nowoczesnej technologii, szeroką ławą
wkraczającymi w naszą codzienną szarość. Chodzi o instrukcję obsługi.
W
środowiskach, w których się obracam, uchodzę za dziwaka, ponieważ mam
zwyczaj instrukcje obsługi czytać. Za każdym razem, gdy w moje ręce
trafia nowe urządzenie, zaczynam od uważnego czytania instrukcji i
nauki, krok po kroku, posługiwania się zgodnie z nią kolejną zdobyczą
ludzkiego geniuszu. Robię to nawet wtedy, gdy zaczynam używać nowej
komórki, na pozór niewiele różniącej się od poprzedniej.
W
kwestii instrukcji obsługi, zwłaszcza dla skomplikowanych,
wieloczynnościowych maszyn i maszynek rozmaitego przeznaczenia. od
pewnego czasu funkcjonuje - wprowadzona przez producentów - praktyka,
polegająca na tym, że razem z towarem dostarczany jest wyłącznie skrót
instrukcji obsługi, pokazujący, niejednokrotnie w formie paru
rysuneczków, jedynie w jaki sposób mechanizm uruchomić i skorzystać z
jego kilku wybranych funkcji. Zaniechano obdarowywania klientów grubymi
broszurami, szczegółowo omawiającymi wszystkie, nawet bardzo ukryte,
możliwości urządzenia.
Nie znaczy to wcale, że szczęśliwy
posiadacz nowinki technicznej skazany jest na niewiedzę względnie swą
mniej lub bardziej wypielęgnowaną intuicję techniczną. Precyzyjne
instrukcje obsługi nadal są opracowywane, a jeśli dotyczą rzeczy
produkcji zagranicznej, są również przekładane na polski i to, trzeba
przyznać, coraz staranniej i zrozumialej. Aby się o tym przekonać i
skorzystać z tej prawdziwej skarbnicy wiedzy, trzeba instrukcji obsługi
najpierw poszukać. Najłatwiej w Internecie, ale są też inne sposoby.
Mnie na przykład zdarzyło się zdobyć instrukcję do pewnej maszyny
dopiero w punkcie serwisowym.
Wygląda na to, że z nową
ewangelizacją jest podobnie. Trzeba na początek się wysilić i poszukać
instrukcji obsługi. Nie tyle ewangelizacji, ile tej nowości i
nowoczesności, którą należy w niej zastosować. A jak się ją już w końcu
znajdzie, to trzeba poszukać takich, którzy poświęcą sporo czasu na jej
uważne przeczytanie ze zrozumieniem. Potem wystarczy poprosić, aby
pozostałych nauczyli, jak się do tego wszystkiego zabrać. Tak, jak mnie
nieczytający z zasady instrukcji znajomi, którzy posiedli te same
urządzenia, co ja, proszą, abym im pokazał, w jaki sposób się nimi
posłużyć... stukam.pl
wtorek, 13 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz