sobota, 3 listopada 2012

Rozdrabniacze

Potrafimy rozdrabniać każdą sprawę w nieskończoność. Do poziomu atomów albo jeszcze dalej. Wkładamy w to maksimum sił i zaangażowania. Poświęcamy godziny, tygodnie, lata, dziesięciolecia. Jesteśmy w stanie prowadzić taką aktywność przez pokolenia.

Po drodze zapominamy, po co to wszystko. Środek staje się celem. Nazywanie tego sztuką dla sztuki jest jednak nadużyciem. To wchodzenie w mrok bezsensu i bezcelowości. Motywowane tylko jednym - pychą.

Mylimy dbałość o szczegóły i dostrzeganie również drobnostek z rozdrabnianiem rzeczywistości. Z rozczłonkowywaniem jej dla zaspokojenia wyłącznie własnej ambicji.

Jezus Chrystus nie lekceważył, a tym bardziej nie ignorował spraw i rzeczy małych. Nie mylił jednak nigdy tego, co istotne, z tym, co bez znaczenia. Nie rozdrabniał. Nie szatkował świata według swego uznania. Nie przepychał go przez sito własnego ego. Nie liczył diabłów na główce od szpilki. Potrafił legion złych duchów posłać w świnie. Nie marnował czasu i mocy na wyłapywanie pojedynczych sług szatana.

A równocześnie nie wahał się iść w największe ostępy i chaszcze za jedną zagubioną owieczką... stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz