czwartek, 1 listopada 2012

Szkoda

Przysłuchiwałem się kiedyś dyskusji na temat sensowności dodawania do kalendarza nowych dni związanych z obchodami kościelnymi. Padały najróżniejsze argumenty za i przeciw, zaczynając od religijnych, a na gospodarczych i ekonomicznych kończąc. Ostatecznie dyskutanci rozeszli się bez dojścia do jakiejś konkluzji. Nie zgodzili się nawet co do tezy, postawionej przez jednego z uczestników, że to, czy dany dzień jest wolny od pracy czy nie, ma duży, a czasami wręcz decydujący wpływ na sposób przeżywania konkretnego obchodu religijnego i na odbiór jego rzeczywistej treści.

Paradoksalnie nie zawsze jest to wpływ pozytywny i oczekiwany. Mamy taki przypadek w Polsce. Chodzi o 1 listopada, czyli uroczystość Wszystkich Świętych. To jest dzień wolny. Wydawałoby się, że bardzo dobrze, bo przecież treść tego dnia jest ważna. Na początku listopada Kościół oddaje cześć wszystkim, którzy już weszli do chwały niebieskiej, a wszystkim pielgrzymującym na ziemi wskazuje drogę, która ich starszych braci zaprowadziła do świętości. Przypomina również prawdę o naszej wspólnocie ze świętymi, którzy otaczają nas opieką.

Jak widać z powyższego opisu, przesłanie tego obchodu jest nadzwyczaj radosne. Mamy co świętować. Można by go uczcić dodatkowo organizując jakieś tańce i uroczyste posiłki w gronie rodzinnym.

Tymczasem my uroczystość Wszystkich Świętych spędzamy głównie na cmentarzach. Fakt, spotykamy się rodzinnie. Czasami to jedyna w roku okazja, aby pogadać chwilę z jakimś daleko mieszkającym krewnym, opowiedzieć, co się ostatnio zmieniło na lepsze, a co się pogorszyło. Jednak na wielu twarzach dominuje smutek, a z niejednego oka płynie łza, gdy na grobie kogoś bliskiego płonie migotliwe światełko znicza. A rozmowy niejednokrotnie zdominowane są przez poczucie straty i smutne wspomnienia. No i modlitwy bardziej skupiają się na zmarłych, potrzebujących naszego wsparcia, niż na radości zbawionych.

Po prostu 1 listopada robimy to, co powinniśmy robić dzień później, we wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych. To 2 listopada Kościół wspomina wszystkich, którzy w czyśćcu pokutują za swoje grzechy. Aby im przyjść z pomocą, przedstawia Panu Bogu modlitwy i odpusty uzyskane przez żyjących, a przede wszystkim Ofiarę Chrystusa uobecniającą się w Mszy świętej.

Skąd ta niezbyt fortunna zmiana, która skutkuje tym, że mimo woli eliminujemy z naszego kalendarza dzień przeznaczony na szczególne uczczenie świętości, do której wszyscy jesteśmy powołani?

Powód jest prozaiczny. Pierwszy listopada jest dniem wolnym od pracy, a drugi nie. I tak administracyjne decyzje wpływają na to, w jaki sposób obchodzimy kościelne uroczystości. Szkoda. stukam.pl


Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz