Są tacy, którzy jeśli tylko przypuszczają, że mogą zobaczyć coś
złego, czym prędzej odwracają wzrok lub zamykają oczy. Są też tacy,
którzy w nadziei zobaczenia zła otwierają je tak szeroko, jak tylko
potrafią. I jedni i drudzy często nie uświadamiają sobie, że w
rzeczywistości podporządkowują się złu. Zgadzają się na jego dominację
nad nimi.
Zarówno nieustanny lęk przed dostrzeganiem zła,
jak i wyrażająca się w nieprzerwanym poszukiwaniu go fascynacja, są
efektem uzależnienia. Uzależnienia od obecności zła w ich życiu. Oni go
potrzebują. Nie wyobrażają sobie życia bez niego. Gdyby nagle zabrakło
zła, straciliby sens swojej egzystencji.
Niedawno ktoś mi
całkiem poważnie zrobił wykład na temat potrzeby zła i grzechu, aby na
jego tle uwidoczniło się dobro i świętość. "Czyli dobro i świętość
nabierają wartości dopiero w zestawieniu ze złem i grzechem?" -
zapytałem. "Bez nich są niczym?".
Oczy nieustannie
zwrócone w stronę zła, wszystko jedno, czy są otwarte, czy zamknięte,
owocują zawsze tym samym. Człowiek przestaje widzieć dobro. Z czasem
zaczyna je traktować jak wytwór fantazji, a potem zapomina o jego
istnieniu. Zostaje ze złem. Z własnego wyboru. stukam.pl
sobota, 17 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz