Można bardzo łatwo zniszczyć każde wspólne dzieło. Wystarczy w sposób
perfidny użyć zaimków. Siła zaimków jest ogromna. Widać to nieustannie i
na każdym kroku. Zaimki potrafią jednoczyć. Ale z łatwością przychodzi
im dzielenie.
Dopóki w życiu społecznym i politycznym
ważniejsze od pytania "jaki?" będzie się okazywać pytanie "czyj?", nie
ma co liczyć na skuteczną budowę w tej sferze czegokolwiek choćby trochę
trwałego i stabilnego. Jak długo "nasz" będzie brzmiał wykluczająco, a
nie łącząco, tak długo nie będzie szans na jedność i wspólnotę.
Jeśli
podstawową odpowiedzią na pytanie "jak?", będzie sformułowanie "po
mojemu!", nie da się uniknąć narastania rzeszy pokrzywdzonych i
niespełnionych. Gdy najczęstszym argumentem w dyskusji będzie "ja", "ty"
służyć będzie za obelgę, a "oni" oznaczać będzie wroga, nie ma sensu
nawet marzyć o skutecznym wprowadzaniu w życie jakichkolwiek pozytywnych
treści, a tym bardziej układania go wokół realnych wartości. W
sytuacji, gdy jedyną motywacją dla "my", będzie zamknięcie przed "wy",
nie ma nadziei na pokój i bezpieczeństwo.
Nie chodzi o to,
że zaimki są złe. Są potrzebne i mogą przynieść wiele dobrego. Pod
warunkiem, że nie zostaną zmienione "chytrze przez krętaczy". stukam.pl
niedziela, 11 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz