Wygląda, jakby przybywało ludzi, którzy żywią przekonanie, że należy
im się władza. Władza nad jakimś kawałkiem rzeczywistości, a przede
wszystkim nad jakąś grupą ludzi. Nie chodzi jednak w tym przypadku o
władzę rozumianą jako służba. Chodzi o władzę pojmowaną jako panowanie,
jako podporządkowanie połączone z zawłaszczaniem. Dlatego na ten rodzaj
przekonania i wypływające z niego działanie wymyśliłem nowy termin -
zawładzanie. Zawładzanie, czyli pozbawione jakichkolwiek podstaw
uzurpowanie sobie prawa do panowania nad innymi i nad kawałkiem
realności.
Ludzie zajmujący się zawładzaniem jemu
podporządkowują całe swoje życie. Wszystko i wszystkich dokoła traktują
jak swoją niepodzielną i absolutną własność. Wycinają kawałek świata i
uważają, że mają niezmącone prawo urządzić go wyłącznie według swojego
widzimisię. Aby postawić na swoim, między innymi tworzą nowy język,
nadając inne znaczenia dotychczasowym słowom. Intuicyjnie wiedzą, że
słowa wciąż są najpotężniejszym narzędziem panowania nad innymi.
Niektórzy
z nich zostają, na skutek splotu przypadków, a zwłaszcza z powodu
głupoty i lenistwa innych, dyktatorami na znacznych obszarach ziemskiego
globu. Większość jednak nie wykracza poza wąski krąg rodziny i jej
najbliższego otoczenia, miejsca pracy, zamieszkania. Na ogół nie chcą
więcej. Satysfakcjonuje ich bycie drobnymi uzurpatorami, terroryzującymi
odrobinę świata. W tym znajdują to, co nazywają szczęściem.
Ciekawe, czy w piekle też dostają do zawładzenia jakiś jego kawałek. stukam.pl
środa, 14 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz