środa, 17 października 2012

Ekspres w urzędzie

Był sobie urząd pełen urzędników rangi rozmaitej. A w tym urzędzie wydział ważny, choć niezbyt liczny, bo trzyosobowy. Wszyscy trzej pracownicy wydziału, razem z jego naczelnikiem, siedzieli w jednym, dość przestronnym pokoju, a i tak mieścił w się w nim jeszcze osobny stolik z fotelami, przy którym odbywały się często gęsto rozmowy nie tylko zatrudnionych w wydziale urzędników, ale również w przyjaznej atmosferze załatwiano przy nim sprawy, z którymi zjawiali się w wydziale petenci.

Było coś jeszcze specyficznego w tym wydziale. Sprawy z petentami, zwłaszcza te, które wymagały nieco więcej czasu, załatwiano przy kawie. W kącie tkwił sobie dość mocno sfatygowany, ale w pełni sprawny i bardzo zadbany ekspres, który własnoręcznie obsługiwał naczelnik wydziału. A kawę robił wyśmienitą, jako że był koneserem i znawcą kawowych naparów. Niejeden petent, zasmakowawszy w napoju przygotowywanym przez naczelnika, szukał pretekstu, aby tylko móc się załapać na jeszcze jedną filiżankę.

Dwaj pozostali pracownicy wydziału też umieli ekspres obsłużyć, a jednak to, co na skutek ich działań wlewało się do filiżanki, nie smakowało tak, jak kawa przyrządzona osobiście przez naczelnika. Przyjmowali to z pokorą, a i z błyskiem podziwu dla szefa w oku. Sami przecież lubili zaczynać dzień od naparu sporządzonego przez naczelnika.

Nie ma jednak na tym świecie niczego trwałego, więc i naczelnik ważnego, choć skromnego pod względem obsady wydziału, został przez zwierzchnictwo do innych zadań oddelegowany. Na jego miejsce przyszedł urzędnik nowy, sprężysty, pełen inicjatywy i bardzo obiecujący.

Zaraz zabrał się za wprowadzanie innowacji. Po pierwsze, zniknęły z pokoju dwa biurka i dotychczasowi pracownicy wylądowali w asyście regałów z setką segregatorów w dusznej pakamerze. Po drugie, stolik i fotele zastąpione zostały dużym stołem konferencyjnym, obstawionym dokoła nowymi, aczkolwiek niezbyt wygodnymi krzesłami. Po trzecie, ekspres do kawy przestał rezydować w kącie wydziałowego pokoju. Został przeniesiony do sekretariatu, a pracującej tam pani Emilii przybył nowy obowiązek, wymagający czujności i nieustannej gotowości. Gdy uchylają się drzwi gabinetu naczelnika wydziału (bo tak się teraz dotychczasowy wydziałowy pokój nazywa) i pada z nich stanowcze: "Dwie kawy", musi rzucić wszystko, co dotychczas robiła i błyskawicznie dwie filiżanki napełnić. Zresztą prawda jest taka, że w sekretariacie stanął nowy ekspres, a dotychczasowy trafił na zasłużony odpoczynek razem z innymi złomowanymi urządzeniami.

Najbardziej jednak zdziwili się w księgowości, gdy otrzymali opatrzoną wielką parafą nowego naczelnika fakturę na kawę. Dopiero teraz wyszło na jaw, że pyszną kawę poprzedni naczelnik kupował za własne pieniądze.

- Ale on był znawcą i koneserem - mruknęła księgowa, przeglądając z kwaśną miną fakturę na dość tanią i mało wykwitną kawę mieloną z pobliskiego dyskontu. - I osobiście ją mielił ręcznym młynkiem - przypomniała sobie i nie wiedzieć czemu głęboko westchnęła. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz