sobota, 27 października 2012

Rysy na samochodzie

Zapytał mnie ktoś niedawno, dlaczego mam dość mocno, choć powierzchownie, porysowany samochód. Odpowiedź nasuwa się sama - bo jestem marnym kierowcą. To też. Ale rzecz jest bardziej skomplikowana.

Wszystkie zadrapania na moim aucie powstały na parkingach lub w miejscach, które w danym momencie taką funkcję pełnią. Są efektem wykonywanych na nich najrozmaitszych, niejednokrotnie przekraczających moje umiejętności, manewrów. Kombinując, jak tu nie uszkodzić innych pojazdów, raz po raz zaliczam a to jakiś niski murek, a to niewidoczny zza kierownicy schodek, a to półmetrowy słupek betonowy ukryty niemal całkowicie w żywopłocie, a to tak wysoki krawężnik, że dolne krawędzie spojlerów mojego auta sięgają do połowy jego wzrostu...

Ktoś zdziwiony?

Tak się składa, że często jestem obecny na imprezach, w czasie których liczba uczestników przybyłych samochodami, znacznie przekracza zwykłe zapełnienie pojazdami przeznaczonych na parkowanie miejsc. Z opisów zdumiewających pomysłów na zaparkowanie auta, które w życiu widziałem, mógłbym stworzyć zapewne osobnego bloga, w dodatku ilustrowanego fotografiami (ale nie chce mi się kolejny raz denerwować wspominaniem tamtych sytuacji i wymazywać ze zdjęć tablic rejestracyjnych). Trzeba przyznać, że bardzo wielu kierowców w kraju w dziedzinie parkowania charakteryzuje się bezmyślnością, brakiem wyobraźni i - na co zwrócił mi uwagę pewien doświadczony pod tym względem zacny człowiek - skrajnym egoizmem.

Od czasu do czasu jednak nawet tak niezbyt zaradny, jak ja (w dziedzinie manewrowania), posiadacz prawa jazdy, nie ma żadnych problemów w wcześniejszym opuszczeniem parkingu, bo wszystkie samochody stoją w sensownych rzędach, między nimi znajdują się wystarczającej szerokości "uliczki" i bezpieczne wyjazdy.

Cud?

Nie. Roztropność organizatorów imprezy. Od czasu do czasu zdarza się, że na służącym za parking dla nadmiaru pojazdów placu, stoi jeden, a nawet dwóch miejscowych obywateli, którzy kilkoma gestami wskazują gościom, gdzie mają swoje środki transportu postawić...

Czy nazwanie tego typu działań organizatorów niektórych imprez miłością bliźniego, to określenie na wyrost?


Moim zdaniem - nie. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz