Słowami można uzasadnić wszystko. Także to, że życie człowieka niczym nie różni się od towaru na sklepowych półkach.
A
skoro tak, to powinno mieć odpowiednią jakość i spełniać odpowiednie
normy. Stąd już prosty wniosek, że życie, które nie ma należytej jakości
i nie wypełnia norm, pozbawione jest wartości, a tym samym należy je
jak najprędzej skasować i nie dopuścić do obrotu.
Zaliczenie
życia ludzkiego do towarów wiele spraw upraszcza. Na przykład
rozwiązuje natychmiast problem, czy wolno ludzi produkować. Czy wolno
przy tej produkcji konkretnym egzemplarzom produktu stawiać precyzyjne
wymagania co do cech, które powinny posiadać. A przede wszystkim pozwala
życie każdego człowieka wycenić. Umożliwi też stosowanie na ludzkie
życie promocji, przecen, wyprzedaży, oferowania w pakietach i z
bonusami.
Oficjalne uznanie życia człowieka za towar
otworzy nowy rynek, może wywołać gospodarczy wzrost, trzeba będzie na
nie wywoływać popyt i troszczyć się o to, aby była wystarczająca podaż.
Trzeba będzie pilnować, aby nigdy nie dogoniła ona popytu, bo nawet
najskuteczniejsze metody przedłużania jego trwałości nie dadzą rady
zapobiec utraty jakości, a więc i wartości, starzejącego się towaru.
Gdyby jednak naprodukowano życia ludzkiego za dużo, co jakiś czas jego
nadmiar trzeba będzie, zgodnie z odpowiednimi przepisami, które należy
opracować, komisyjnie niszczyć.
Powie ktoś, że uznanie
życia człowieka za towar to rzecz w naszych czasach nierealna i
niemożliwa do przeprowadzenia? Nic bardziej błędnego. Zawsze znajdą się
tacy, którzy odpowiednio dobierając słowa wszystko ładnie uzasadnią. I
naukowo, etycznie, prawnie, socjologicznie i jak tam jeszcze trzeba,
podbudują. stukam.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz