piątek, 26 października 2012

Superman odchodzi do rzeźni

Tego się nikt nie spodziewał. Superman odchodzi. Nie, nie porzuca zajęcia superbohatera, lecz (dający mu środki na utrzymanie) swój zawód wykonywany pod nazwiskiem Clark Kent - dziennikarstwo z redakcji gazety "Daily Planet". Jak się można dowiedzieć z Internetu, Superman odchodzi, po nie jest w stanie podołać zadaniu - nie jest w stanie wygrać walki o podwyższenie poziomu obecnego dziennikarstwa. "Kent rezygnuje w proteście przeciw wypieraniu prawdziwego, poważnego dziennikarstwa przez informacje o tematyce rozrywkowej". Najprawdopodobniej już nigdy nie zatrudni się w jakiejkolwiek redakcji. Ponoć planuje założenie własnego portalu w sieci.

Równocześnie z doniesieniami o spektakularnej porażce Supermana, bądź co bądź postaci fikcyjnej, pojawiła się wiadomość z realu tak rzeczywistego, że aż bolesnego. Ośmiu zwolnionych z pracy dziennikarzy z Mediolanu otrzymało od dotychczasowego pracodawcy propozycje nowego zajęcia. Zaoferował im posady sprzątaczy albo w rzeźni, w dziale oddzielania mięsa od kości. Oburzenie w środowisku ogromne, nie tylko we Włoszech.

Bardzo jestem ciekaw, czy ów włoski pracodawca popisał się wyjątkową złośliwością, czy też istotnie próbował im zaproponować jedyne wolne posady, jakimi dysponował. Tak czy owak, wyszła mu rzecz spektakularna i dająca do myślenia. Pokazał, że ci, o których jeszcze tu i ówdzie mówi się per "czwarta władza", faktycznie żadnej władzy nie mają, a ich realne miejsce jest obok Arnolda Boczka, słynnego pracownika rzeźni z serialu o Kiepskich.

Jak widać nawet autorzy komiksów włączają się w ogólnoświatową dyskusję i refleksję nad upadkiem dziennikarstwa. Raz po raz w tej dyskusji obwinia się o tę katastrofę Internet. Moim zdaniem bardzo niesprawiedliwie i niesłusznie. Jeśli już miałbym szukać przyczyn klapy, którą w świecie mediów właśnie obserwujemy, to raczej wskazywałbym na ciąg do pieniędzy, sprawiający, że informacja została zamieniona w towar, a ci, którzy powinni powinni swą pracę na jej polu traktować jako misję, całkowicie sprzedali się korporacjom i politykom.

Internet tylko przyspieszył negatywne skutki wymienionych zjawisk. Wydaje mi się, że dziennikarstwo bardziej niż internet zniszczyła telewizja, odrywając obraz od słowa, a przekaz zamieniając w show. Dziennikarze - poza wyjątkami - przestali opowiadać i objaśniać świat istniejący za oknem. Zaczęli go przy biurkach wymyślać i zamieniać w jeden wielki plac zabaw. Oduczyli odbiorców myślenia, nauczyli ich płaskiej uciechy. A czemu? Między innymi z powodu, na który zwrócił uwagę nagrodzony właśnie Roman Młodkowski. Powiedział, że dziennikarze powinni się ciągle uczyć, szczególnie w dzisiejszych czasach. Znam sporo dziennikarzy w najrozmaitszych mediach. Odważam się powiedzieć, że większość z nich już dawno z nauki zrezygnowała. Pracują jak roboty przy taśmie.

Jak pokazał niedawno na swoim blogu Wojciech Orliński, aktualnie w sieci toczy się wojna "starego dziennikarstwa z nowym". A właściwie walka dziennikarstwa z czymś, co jest jego ersatzem. Z działalnością dziennikarskopodobną. Ze zjawiskiem, którego przedstawicieli złośliwie i z wyższością nazywają niektórzy "media workerami". Ryszard Kapuściński dwanaście lat temu mówił o nich "Tygodnikowi Powszechnemu": "Media-worker dziś jest prezenterem w dzienniku telewizyjnym, jutro może być rzecznikiem rządu, pojutrze maklerem giełdowym, a popojutrze pracować jako dyrektor fabryki w jakiejś wielkiej firmie naftowej". Patrząc na łatwość, z jaką wielu znanych dziennikarzy zostaje rzecznikami różnych instytucji albo odnajduje się w sferze PR-u, można tylko zadumać się nad przenikliwością Kapuścińskiego. Ale też trzeba przypomnieć drastyczne propozycje, jakie spotkały mediolańskich kolegów.

Myślę, że nie ma co biadać nad rozlanym mlekiem. Dziennikarstwo staje się zawodem, na który zapotrzebowanie maleje. Ale, moim zdaniem, ten zawód nie zniknie. Stanie się profesją pod wieloma względami elitarną, ale przede wszystkim misyjną. Grono odbiorców tak pojętego dziennikarstwa nie będzie duże, ale zawsze będzie istnieć. Ale też zawód dziennikarza będzie wymagał ogromnej pracy, która niekoniecznie będzie się przekładać na duże korzyści materialne. Tak to już jest w profesjach służebnych. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz