Jeżeli nie masz odruchu odpowiadania złem na zło, nabywasz etykietkę
człowieka słabego, pozbawionego siły przebicia, przegranego, z którym
nie trzeba się liczyć. Jeżeli chcesz należeć do "znaczących", do tych,
których nie można, a nawet nie wolno kwitować wzruszeniem ramionami,
musisz mieć w sobie automatyzm "zło za zło", "krzywda za krzywdę",
"oplucie za oplucie", "uderzenie za uderzenie". Oczywiście bez
uzupełnienia "dobro za dobro".
Jeśli w sytuacji, gdy ktoś
ci zastawi twoje miejsce na parkingu, jeździsz bezradnie po całym placu,
szukając jakiegoś kąta, gdzie uda ci się wcisnąć swój samochód, zamiast
po prostu zająć czyjeś akurat wolne w tym momencie miejsce, jesteś
nikim. Jesteś słabeuszem i życiową niedojdą. Zerem, którym już zawsze i
wszędzie na tej ziemi wszyscy będą pomiatać. Jeśli otrzymawszy cios od
nieznanego przechodnia, nie przekazujesz uderzenia pierwszej napotkanej
osobie, dajesz gwarancję, że się nie sprawdzisz w świecie, w którym
walka o byt jest tylko przestarzałą namiastką rzeczywistego łańcucha
pomnażania zła w postępie geometrycznym.
Dlatego
praktyczni rodzice współcześni wyrabiają ten odruch już w swych
maleńkich pociechach, dając im w życiu rodzinnym starannie dopracowany
wzór do naśladowania. Wspierają ich w tym różni specjaliści. Na przykład
autorzy filmów i seriali dla dzieci i młodzieży, z uporem lansujący
obraz relacji między rodzeństwem czy między uczniami w szkole, jako
systematyczną realizację zasady oko za oko, ząb za ząb, wet za wet,
nienawiść za nienawiść.
Już wkrótce dla tych, którym
zabrakło odpowiednio wykształconego odruchu odpowiadania złem za zło
najprawdopodobniej będą budowane specjalne ośrodki reedukacyjne. A tych,
którzy mimo wszystko odruchu nie nabędą, będzie się po prostu usuwać.
Jako nieprzydatnych społecznie. stukam.pl
sobota, 6 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz