wtorek, 9 października 2012

Pół biedy

Pół biedy, że nie rozumiem sensu nadzwyczaj skromnej akcji billboardowej promującej brak wiary. Podobnie jak całego tego pomysłu "wychodzenia z szafy". Nawet sugerowanie, że ludzie niewierzący są w jakikolwiek sposób prześladowani w Polsce i muszą się ukrywać, nosi posmak kompletnego odjazdu od rzeczywistości. Jest to zresztą poważne nadużycie wobec sporych grup osób naprawdę i to wręcz systemowo w naszym kraju dyskryminowanych. Dotyczy to ludzi, którym w każdym cywilizowanym społeczeństwie należy się realna pomoc i ochrona. Oni jednak są tak zaabsorbowani codzienną walką o przetrwanie, że nie mają czasu ani sił, żeby wieszać nawet pojedyncze billboardy lub przebić się do któregoś z opiniotwórczych czasopism.


Cała bieda w tym, że kompletnie nie rozumiem nerwowych reakcji na "ateistyczne" billboardy i wypowiedzi ludzi deklarujących swe zaangażowanie w Kościele. Po co te agresywne komentarze? Po co pohukiwania i straszenie piekłem? Po co w ogóle robienie szumu wokół zjawiska, które nawet nie zasługuje na przymiotnik "marginalne"? Czemu ma to służyć? Umacnianiu własnych szeregów? Mobilizacji? Utwierdzaniu swojej tożsamości? Przecież to śmieszne i żałosne.


Zatroskania o zbawienie tych ludzi nie ma sensu wyrażać kierowaniem w ich stronę bojowych albo ostrzegających przed czymś, w co nie wierzą, okrzyków. Wyrażanie zatroskania o ich zbawienie ma sens jedynie w postaci dawania realnego świadectwa wiary własnym życiem. Już dawno odkryto, że przykład pociąga, a nie słowa, nawet najgłośniejsze i najgroźniejsze. Pierwsi chrześcijanie przyciągali innych tym, jak bardzo się miłowali, a nie straszeniem ich brakiem zbawienia. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz