środa, 3 października 2012

Spotkanie z podłością

Spotkanie z ludzką podłością zawsze jest wstrząsem. Nawet najwięksi pesymiści, nastawieni na odnajdywanie w innych zła, nie potrafią takiego wydarzenia przełknąć bez zgagi, a może nawet odruchu wymiotnego.

Szczególnym wydarzeniem w życiu człowieka jest jednak spotkanie z ludzką podłością wprost, bezpośrednio, niejako twarzą w twarz, oko w oko. To jest jak zderzenie przy wielkiej prędkości z betonową, grubą na kilka metrów ścianą ze zbrojonego stalą betonu. Z takiego spotkania nie da się wyjść nie tylko bez szwanku, ale nawet z lekkimi, łatwymi do zaleczenia obrażeniami. To jest katastrofa, bo której człowiek długo nie jest w stanie się pozbierać i podnieść. A szkody, jakich doznaje, najczęściej są nieodwracalne.

Edgar Allan Poe uważał, że ludzie podleją stopniowo. Chyba miał rację. Ale to nie poprawia sytuacji, lecz ją pogarsza. Bo wtedy podłość narasta - na przykład w kimś z bliskiego otoczenia -  niedostrzegalnie. Zderzenie z nią bez jakichkolwiek wcześniejszych znaków ostrzegawczych jest szczególnie groźne w skutkach.

Nikomu nie życzę takiego spotkania. Nawet jednego w życiu. Powiem więcej. Uważam, że należy w ludziach od najmłodszych lat kształtować jakieś mechanizmy pozwalające dostrzegać kiełkującą w innych podłość z dużym wyprzedzeniem. Po to, aby zdążyli uniknąć z nią spotkania. Bo gdy do niego dojdzie, wtedy już jest za późno na cokolwiek. Pozostaje intensywna reanimacja. Po prostu ratowanie życia. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz