Spotkanie z ludzką podłością zawsze jest wstrząsem. Nawet najwięksi
pesymiści, nastawieni na odnajdywanie w innych zła, nie potrafią takiego
wydarzenia przełknąć bez zgagi, a może nawet odruchu wymiotnego.
Szczególnym
wydarzeniem w życiu człowieka jest jednak spotkanie z ludzką podłością
wprost, bezpośrednio, niejako twarzą w twarz, oko w oko. To jest jak
zderzenie przy wielkiej prędkości z betonową, grubą na kilka metrów
ścianą ze zbrojonego stalą betonu. Z takiego spotkania nie da się wyjść
nie tylko bez szwanku, ale nawet z lekkimi, łatwymi do zaleczenia
obrażeniami. To jest katastrofa, bo której człowiek długo nie jest w
stanie się pozbierać i podnieść. A szkody, jakich doznaje, najczęściej
są nieodwracalne.
Edgar Allan Poe uważał, że ludzie
podleją stopniowo. Chyba miał rację. Ale to nie poprawia sytuacji, lecz
ją pogarsza. Bo wtedy podłość narasta - na przykład w kimś z bliskiego
otoczenia - niedostrzegalnie. Zderzenie z nią bez jakichkolwiek
wcześniejszych znaków ostrzegawczych jest szczególnie groźne w skutkach.
Nikomu
nie życzę takiego spotkania. Nawet jednego w życiu. Powiem więcej.
Uważam, że należy w ludziach od najmłodszych lat kształtować jakieś
mechanizmy pozwalające dostrzegać kiełkującą w innych podłość z dużym
wyprzedzeniem. Po to, aby zdążyli uniknąć z nią spotkania. Bo gdy do
niego dojdzie, wtedy już jest za późno na cokolwiek. Pozostaje
intensywna reanimacja. Po prostu ratowanie życia. stukam.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz