środa, 7 lipca 2010

Blisko, coraz bliżej

Kroniki letnie

- Koniec świata coraz bliżej.
- Słucham?
- Mówię, że koniec świata coraz bliżej.
- Zapisałeś się do jakiejś sekty czy żartujesz?
- Ani jedno ani drugie.
- Więc skąd nagle taki wniosek?
- Wcale nie nagle. Z każdą chwilą zbliżamy się do końca czasów.
- Rety, denerwujesz mnie. Przestań mówić takie rzeczy, bo tylko ludzi stresujesz.
- A co w tym stresującego? To fakt.
- Słuchaj, nie wiem co cię napadło, może się naoglądałeś amerykańskich filmów, ale ludzie mają naprawdę większe problemy niż myślenie o jakimś końcu świata, apokalipsie czy jakiejś innej katastrofie.
- Coś mi się wydaje, że w kontekście końca świata wszystkie problemy tracą ważność. ;-)
- A ten ciągle swoje. Idź pogadaj sobie z księdzem proboszczem. Albo z tym szurniętym, który łazi po naszym osiedlu i wszystkich straszy, że wojna wybuchnie. Chyba lepiej z nim, bo ksiądz proboszcz pewnie też nie ucieszyłby się z twojej odkrywczej myśli. Przecież musi skończyć remont dachu na kościele.
- Może przed końcem świata zdąży...
- Bardzo śmieszne. Ty wiesz, ile ten remont kosztuje? Do końca świata parafia będzie spłacała kredyt, który proboszcz musiał wziąć, żeby się kościół nie zawalił.
- No i kto tu mówi o końca świata? ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz