niedziela, 4 lipca 2010

Niegospodarność

Kroniki letnie

- Stało się coś? Wyglądasz na poruszonego, a nawet zdenerwowanego.
- Żebyś wiedział, że jestem zdenerwowany. Ale przede wszystkim pogubiony.
- To zdaje się u ciebie raczej stan normalny. A co tym razem?
- Nie rozumiem całej tej Bożej polityki. To jest nielogiczne i nieekonomiczne, co Pan Bóg robi, moim zdaniem.
- Ooooo, postanowiłeś zostać doradcą ekonomicznym samego Boga? A cóż cię do tego skłoniło?
- Moja teściowa.
- Ciekawe, jak to się udało tej pobożnej kobiecie.
- No właśnie, sam mówisz, że ona jest pobożna. Religia to dla niej najważniejsza rzecz w życiu.
- To wszyscy nie tylko w parafii, ale chyba w mieście wiedzą. Więc?
- Wyobraź sobie, że moja teściowa nagle wyznała, że całe życie robiła nie to, do czego czuje powołanie!
- Jak to? Wzorowa żona, matka, doskonała nauczycielka, działaczka społeczna, członkini wielu ruchów i stowarzyszeń kościelnych... Chyba czegoś nie zrozumiałeś.
- To ty nic nie rozumiesz. Moja teściowa, gdy się nagle bardzo źle poczuła i myślała, że umrze, wyznała, że nigdy nie chciała wyjść za mąż, że zrobiła to pod presją rodziny, bo ona przez całe życie chciała być zakonnicą. I to w klasztorze kontemplacyjnym.
- Hmmm....
- Sam powiedz, czy nie byłaby z niej świetna zakonnica? No to dlaczego Pan Bóg pozwolił na zmarnowanie takiego powołania? Przecież Jezus mówił: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało", a tu taka "niegospodarność". Kobieta się męczy przez całe życie, inni się z nią męczą...
- Nie przesadzaj, masz całkiem fajna teściową.
- ... I teraz, mając siedemdziesiąt parę lat, czworo dzieci, wnuki, kobieta wyznaje, że całe życie była nieszczęśliwa. Przecież jako siostra zakonna na pewno bardziej by się przydała Bogu i Kościołowi.
- A słyszałeś kiedyś o Bożej ekonomii zbawienia? W niej kwestia zysków i strat wygląda zupełnie inaczej, niż myślimy...
- Ale ona w klasztorze byłaby szczęśliwa!
- Masz pewność?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz