niedziela, 11 lipca 2010

Świętoszek na autostradzie

Kroniki letnie

- Słyszałeś, co się stało we Włoszech?
- Zależy, co masz na myśli.
- O tych monetach, co się wysypały na autostradzie. Podobno dwa miliony ich było.
- Aha, coś mi się obiło o uszy. Podobno ludzie się tam skandalicznie zachowywali.
- Dziwisz im się? Sam byś się rzucił na te monety i starał się uzbierać jak najwięcej. Znalezione, nie kradzione.
- Tu akurat było wiadomo, czyje to pieniądze, więc z tym znalezieniem trochę przesadzasz. Ale mnie nawet nie o to w tej chwili chodzi. Podobno kierowca tego tira i jego pomocnik byli ranni, a nikt im nie pomógł. A co do zbierania monet, to bliższa mi jest postawa tych, którzy ostatnio w Polsce znaleźli wielkie sumy pieniędzy i oddali je na policję, zamiast zatrzymać dla siebie.
- Świętoszek. Dopóki człowiek nie znajdzie się w takiej sytuacji nie wie, jak się zachowa. Poza tym ta kobieta, co zgubiła pieniądze, jak się dowiedziała, że ktoś je oddał, to aż do szpitala trafiła z wrażenia.
- Fakt, uczciwość jest tak rzadka dzisiaj, że człowiek nie jest na nią przygotowany. A skoro już o znieczulicy. Ci na autostradzie nie pomogli rannym, bo zbierali forsę. Ale czym wytłumaczyć, że znajomej mojej teściowej, która ledwo trzymała się na nogach i co chwilę mdlała, nikt nie chciał przepuścić w kolejce do lekarza w przychodni?
- Jak to czym? Sami uważali się za bardziej chorych. Tu nie masz racji. Nie masz prawa wymagać od ludzi heroizmu.
- Nie? A czytałeś w internecie o tej austriackiej pielęgniarce, która zgłosiła się do obozu w Auschwitz, żeby pomagać więźniom? To jest heroizm, a nie przepuszczenie kogoś w kolejce do lekarza.
- Tę twoją pielęgniarkę to chociaż ogłosili świętą?
- Noooo, nie. Podobno za swoją działalność w Auschwitz nigdy nie otrzymała żadnych odznaczeń ani wyróżnień.
- No widzisz. I po co jej to było?
- Naprawdę nie wiesz, czy tylko udajesz?
- Ja tam się nie zarzekam, że nie będę zbierał euro rozsypanych na autostradzie do swojego bagażnika. Ja jestem zwykłym człowiekiem, nie żadnym świętym. Nie kryję, że jak widzę wypadek na drodze, to wcale się nie zatrzymuję, tylko dodaję gazu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz