poniedziałek, 19 lipca 2010

Ja chcę cudu!

Kroniki letnie

- Słuchaj, mam problem z dzieciakiem. Nie wiem, co zrobić, jestem kompletnie bezradna.
- To się zdarza... Rodzice bezradni wobec swoich dzieci to dzisiaj dość powszechne zjawisko. A co zmalował twój nastolatek? Ile to on ma lat?
- Trzynaście. A to zmalował, że oświadczył, iż od września mam go wypisać z religii, bo on nie zamierza dalej na nią chodzić.
- Jakoś to uzasadnił?
- Powiedział, że on i tak nie wierzy w te wszystkie bajki, więc szkoda jego czasu na lekcje religii.
- A to mały spryciarz. Zawsze to dwie wolne od lekcji godziny.
- Nawet nie to. Powiedział, że mam mu załatwić, żeby mógł chodzić na lekcje etyki.
- A do kościoła chodzi?
- Od pewnego czasu nie.
- I mówisz to tak spokojnie?!
- Myślałam, że to chwilowy bunt, że się zmęczył udziałem w czymś, czego do końca nie rozumie, a on teraz bardzo rozumowo nastawiony jest. Więc nie naciskałam, żeby go do reszty nie zniechęcić. Poza tym my też nie zawsze w niedzielę mamy czas... On to widzi, więc...
- No tak...
- Nie masz prawa mnie potępiać. Nie mówię, że jestem wzorową katoliczką.
- Ja nie...
- A poza tym wiesz, co Paweł mi powiedział? Że on by uwierzył, gdyby był świadkiem cudu. Nawet specjalnie pojechał do Częstochowy i gdzieś tam jeszcze, żeby zobaczyć cud.
- I co?
- Wrócił rozczarowany.
- No a te kule i inne pamiątki cudów, które są w sanktuariach?
- To go nie przekonuje. On chce osobiście widzieć, jak się cud dzieje.
- No to powinien chodzić na Msze. Tam się za każdym razem dzieje cud.
- Coś ty! Przecież to tylko taka umowa. Nic się nie zmienia.
- Ach tak to widzisz... No to wszystko jasne...
- Co jasne?
- Jasne, czemu Paweł nie chce chodzić na religię.
- Nic nie rozumiem. Wyjaśnisz mi, co masz na myśli?..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz