sobota, 24 lipca 2010

Ostatnia zimna cola

Kroniki letnie

- Niektórych ludzi powinno się...
- Sądząc po minie, masz jak najgorsze zamiary.
- Jak ci opowiem, co mi się zdarzyło, przyznasz mi rację.
- Wątpię, ale mów.
- Siedzę w firmie. Gorąco jak na dnie piekła. Więc poszedłem do sklepiku, gdzie udało mi się kupić ostatnią schłodzoną litrową colę.
- Ostatnią?
- No tak, bo się właśnie lodówka popsuła. Stawiam colę na stoliku obok biurka i w tym momencie do firmy wchodzą żona i teściowa mojego pracownika. Od razu żona zapytała, czy może się napić coli. Głupio było odmówić. Dałem szklankę. A ona nalała sobie po sam brzeg.
- Dziwisz się? Sam mówisz, że gorąco.
- Oczywiście zaraz teściowa też chciała się napić.
- ...
- Po niej już bez pytania po butelkę sięgnął mój pracownik.
- Są przepisy, że w upał należy pracownikom zapewnić napoje... Ale ci trochę zostawili?
- No właśnie, teraz dochodzimy do szczytu paranoi. Gdy już zostało w butelce tylko odrobinę, nagle żona mojego pracownika przypomniała sobie o mnie. "O, wypiliśmy prawie wszystko!" - powiedziała. "Może nich pan da pieniądze, to pójdę kupić następną?".
- Ładne! Hihi!
- Czy tacy ludzie muszą łazić po tym świecie?
- Widzę, że brak coli prowadzi cię do pytań fundamentalnych o obecność zła w świecie.
- Ale pomyśl sam, czy naprawdę musi być tylu złych ludzi? Czemu Bóg spokojnie na to patrzy?
- Bo jest cierpliwy i miłosierny.
- Ciekawe, czy byłby taki cierpliwy i miłosierny, jakby Mu ktoś w taki upał wypił ostatnią schłodzoną colę w okolicy.
- Nie takie numery Mu już ludzie wycinali...
- Gdybym ja był wszechmocny, zaraz bym zrobił z tym wszystkim porządek. Nie byłoby żadnego zła.
- Na szczęście nie jesteś wszechmocny...
- Gdybym był, świat byłby lepszy!
- Wybacz, ale wątpię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz