niedziela, 18 lipca 2010

Przy stole

Kroniki letnie

- Przyniosę jeszcze chleba - kolejny raz zerwała się od stołu pani domu.
- Pomogę ci - także tym razem dołączył do niej pan domu.
- Przestańcie bez przerwy biegać do tej kuchni! Przecież wszystkiego jest na stole pod dostatkiem - nie na żarty zirytował się jeden z gości. Akurat ten najważniejszy. - Zaczynam mieć wrażenie, że w ogóle nas nie lubicie - dodał bez cienia uśmiechu.
- Ależ, my tylko chcemy, żeby wam niczego nie brakowało - niepewnym głosem powiedziała gospodyni. Jej mąż pokiwał głową.
- Nie chcemy, żebyście od nas wyszli głodni - powiedział szczerze.
- Myśmy tu przecież nie przyszli się najeść, tylko przyszliśmy pogadać z wami - ugodowym tonem powiedział najważniejszy gość. - Przyszliśmy ze względu na was, a nie ze względu na potrawy, skądinąd pyszne - łagodził coraz bardziej.
- Szkoda, że tu nie ma mojej teściowej! - wypaliła niespodziewanie kobieta po przeciwnej stronie stołu.
- Co tu ma do rzeczy moja mama? - zaniepokoił się jej mąż.
- Jak to co? Zrobiła mi straszną awanturę, że nie urządziłam przyjęcia komunijnego Marcysi w domu, tylko w restauracji. A ja właśnie dlatego...
- Co dlatego? - zainteresował się najważniejszy gość.
- No bo nie chciałam świętować tak wielkiej uroczystości naszego dziecka w kuchni. I co, źle było? - szturchnęła w bok swego męża.
- No, nie. Było naprawdę pięknie. Mieliśmy osobną niewielką salę, pięknie przystrojoną. Nareszcie pogadałem sobie z niektórymi rzadko widywanymi krewnymi - przyznał bez przymusu mąż.
- Ale przecież trzeba zadbać, żeby na stole nie było pusto - broniła się jeszcze niepewnie pani domu.
- Jadziu, popatrz na ten stół. Wszyscy już jesteśmy najedzeni po uszy, a na półmiskach jeszcze pyszności na wiele godzin. Siądźcie spokojnie i pogadajcie wreszcie z nami - autorytatywnie zarządził najważniejszy gość. - Przyszliśmy przecież spędzić trochę czasu z wami, a nie tylko napchać brzuchy smakołykami.
- Ale jak czegoś będzie brakowało, to mówcie - gospodyni usiadła wygodniej na krześle.
- Właśnie mówimy. Was brakowało - najważniejszy gość uśmiechnął się od ucha do ucha i dolał sobie niegazowanej wody z dzbanka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz