środa, 8 sierpnia 2012

Reisefieber, czyli gorączka podróży

W Polskę jedziemy - 2012

Okazuje się, że przymusowa, zdrowotna przerwa w wyprawie, może być niemal torturą. Z jednej strony słabość ciała, bunt organizmu, z drugiej - łagodnie mówiąc  - poirytowanie, że zamiast nawiedzać kolejne zakątki Polski, marnuję czas leżąc i połykając pigułki.

Tak dalej być nie może!

Wymyśliłem więc, jak wybrnąć z sytuacji, nie ryzykując, że w razie pogorszenia samopoczucia znów będę miał ponad 350 kilometrów do w miarę bezpiecznej przystani. Trudno, nie dotrę podczas tego urlopu do Kotliny Kłodzkiej, ale przecież na zachód od mojego stałego miejsca pobytu jest mnóstwo do nawiedzenia. Popatrzyłem na mapę i już sobie kilka punktów docelowych wypisałem na kartce.

A więc postanowione. Jutro ruszam kontynuować wyprawę. W miejsce, którego wstyd przyznać - właściwie nie znam. Byłem w nim tylko raz i to przez chwilę. Najwyższa pora nadrobić ten brak.

I jeszcze jedno. Tytuł postu to nie "jawna opcja niemiecka", tylko skrótowe i precyzyjne nazwanie stanu, w którym się znajduję z powodu przymusowej przerwy w nawiedzaniu. ;-) stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz