poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Siław wyższa, czyli...

W Polskę jedziemy - 2012

Wczoraj po południu i wieczorem układałem w myślach różne możliwe dalsze trasy mojej tegorocznej wyprawy, uwzględniając w nich propozycje moich znajomych (także tych facebookowych, żeby na przykład odwiedzić Park Mużakowski). Niestety, w nocy poczułem się bardzo źle, a chorowanie podczas wyprawy to nie za dobry pomysł.

Tak więc piszę te słowa z mojej głównej bazy, mając nadzieję, że wystarczy kilka dni, aby się jakoś skutecznie podleczyć i wrócić na trasę. Nie będę opisywał fatalnego doświadczenia, jakim jest pokonanie przy złym i pogarszającym się samopoczuciu ok. 350 kilometrów po polskich drogach. Ale nie miałem innego wyjścia niż przebyć tę odległość. W takim samopoczuciu i wynikającym z niego nastroju i nastawieniu do świata, i tak niewiele bym zdziałał, doświadczył, zobaczył, przemyślał.

Nie pierwszy raz w życiu siła wyższa powoduje, że nawet bardzo pobieżne plany, jakie sobie ułożyłem, trzeba nagle zdecydowanie zmienić. Sens niektórych takich wymuszonych zmian odkryłem nawet po latach, ale są wciąż i takie, których celowości do dziś nie udało mi się ustalić. Nie buntuję się jednak, bo przekonałem się, iż bunt w takich sytuacjach jest dopiero bezcelowy... stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz