niedziela, 21 marca 2010

Punkt zwrotny

5. Niedziela Wielkiego Postu C

Działo się to w 386 r. Augustyn, młody nauczyciel retoryki w Mediolanie; przechadzał się po ogrodzie. Nagle usłyszał natarczywy głos:

- Weź i czytaj, weź i czytaj!

Wszedł więc do domu i wziął pierwszą lepszą książkę z półki. Był to Nowy Testament. Otworzył na chybił trafił i natknął się na następujący fragment Listu do Rzymian: „Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (13,12-14).

Te właśnie słowa spowodowały przełom w życiu młodego pogańskiego retora. Odtąd stał się nowym człowiekiem. Kościół czci go jako wielkiego świętego.

W jakiejś parafii odbywały się tradycyjne misje. Misjonarz wygłosił poprawnie, dobrze przygotowane, naszpikowane wzruszającymi przykładami, dosyć długie kazanie o nawróceniu. Potem siadł do konfesjonału, aby słuchać spowiedź. Podchodzili na ogół mali grzesznicy. W pewnym momencie uklęknął mężczyzna z wyznaniem, że u spowiedzi nie był już 30 lat, i że teraz chce zacząć na nowo.

Spowiednik ucieszył się jakoś tym penitentem i zapytał delikatnie o motywy:

- Co pana skłoniło, że postanowił pan skorzystać z sakramentu pokuty?
- Jak to co? - odparł ten za kratkami - kazanie, które dziś usłyszałem.

Kapłan chciał dokładniej wiedzieć o skutkach swej nauki (ostatecznie przyda się to na przyszłość), a więc pyta dalej:

- Jakie słowa przemówiły najbardziej? Jaki przykład chwycił za serce?
- Żaden przykład, ojcze duchowny. Kiedy po 30 minutach usłyszałem: to była pierwsza połowa, a teraz przejdziemy do drugiej części, pomyślałem sobie: tak samo jest z moim życiem - pierwsza połowa już minęła, a teraz zacznie się druga, a ta musi być inna, lepsza.

Słowa „nawrócenie, nawrócić się” są w Kościele odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. A już w Wielki Poście to bez przerwy (nie ma jak zacytować samego siebie ;-)). Ale o co dokładnie chodzi z tym nawróceniem? Ma to być jakaś zasadnicza zmiana nastawienia człowieka, odwrócenie się od zła, a zwrócenie się ku Bogu. W porządku. Mądre słowa. Jak się do tego nawracania siebie zabrać? Nie każdy przecież słyszy głos w ogrodzie jak św. Augustyn przed wiekami. I nie każdy ma okazję usłyszeć kaznodzieję tak marnego, że po trzydziestu minutach jego przemowy i zapowiedzi kolejnej połowy, rzuci się do konfesjonału. Zresztą, przecież nawracać się muszą nie tylko tacy, którzy trzydzieści lat nie byli u spowiedzi. Nawracać się muszą również tacy, którzy do spowiedzi chodzą co miesiąc.

Mój znajomy dużo chodzi po górach. Zna je bardzo dobrze. Potrafi zobaczyć na zdjęciu jakąś górkę i bez zastanowienia powiedzieć, jak ona się nazywa i w jakim paśmie leży. Kiedyś szedł świetnie mu znanym szlakiem. Doszedł do wniosku, że to nudne, chodzić wciąż tą samą drogą. „A, pójdę na skróty. W razie czego mam mapę, więc nie zabłądzę”. Skręcił w las. Był przekonany, że idzie dobrze i za chwilę wyląduje u celu. Ku jego zdziwieniu nagle trafił na jakieś bagno. Tego bagna nie było na mapie. Z trudem wyciągał nogi z błota, męcząc się coraz bardziej, a w dodatku, jak na złość, zaczął mocno padać deszcz, robiło się coraz ciemniej. „Aż wstyd przyznać, co wtedy zrobiłem” - opowiadał później. „Odwróciłem się i po własnych śladach wróciłem na ten nudny, ale jednak sprawdzony szlak”.

Nawrócenie zaczyna się od dokonania ważnego odkrycia. Od spostrzeżenia, że coś zrobiło się źle. Mój znajomy brnął i brnął w bagno, aż odkrył, że to niedobrze, tak się taplać w błocie i zmierzać nie wiadomo dokąd. Dopiero wtedy, gdy uświadomił sobie, że nic dobrego z tego nie wyniknie, odwrócił się na pięcie i ze sporym wysiłkiem wrócił na dobry, właściwy szlak.

Już samo odkrycie i przyznanie, że się zrobiło źle, nie jest proste. A to dopiero początek. Jeśli już się doszło do wniosku, że „Oj, coś nie za dobrze postąpiłem”, to co dalej?

Jeden z wierszy Adama Mickiewicz tak się zaczyna:

„Już był w ogródku, już witał się z gąską;
Kiedy skok robiąc wpadł w beczkę wkopaną,
Gdzie wodę zbierano;
Ani pomyślić o wyskoczeniu.
Chociaż wody nie było i nawet nie grząsko:
Studnia na półczwarta łokcia,
Za wysokie progi
Na lisie nogi;
Zrąb tak gładki, że nigdzie nie wścibić paznokcia.
Postaw sięż teraz w tego lisa położeniu!
Inny zwierz pewno załamałby łapy
I bił się w chrapy,
Wołając gromu, ażeby go dobił:
Nasz lis takich głupstw nie robił;
Wie, że rozpaczać jest to zło przydawać do zła”.

No właśnie. Kilka lat temu dość systematycznie przychodziła do spowiedzi pewna kobieta. Zawsze pod koniec spowiedzi mówiła: „Ja się już z tego grzechu kiedyś wyspowiadałam, ale wciąż mam poczucie, że leży na moim sumieniu”. Chodziło o bardzo ciężki grzech, ale przecież jeśli za niego szczerze żałowała, wystarczyło go wyznać raz, a nie wciąż i wciąż do niego wracać.

To błąd dość często popełniany przez ludzi, którzy sprzeciwiają się złu. Skupiają na nim całą swoją uwagę. Nieustannie się nim zajmują. Bez przerwy rozpamiętują grzechy, złe czyny które kiedyś popełnili. Stają się ich niewolnikami. Skupiają się tak bardzo na swej złej działalności, że nie starcza im czasu i sił na rzeczywistą poprawę.

Ten temat pojawia się we wszystkich trzech dzisiejszych czytaniach mszalnych. „Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie” - słyszeliśmy w czytaniu z Księgi Izajasza. „Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już pochwyciłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie” - napisał św. Paweł w Liście do Filipian. I wreszcie fascynująca opowieść o jawnogrzesznicy, przywleczonej do Jezusa.

To, co zrobił Jezus, jest doprawdy szokujące. On nie tylko uratował jej życie. On nie tylko zwrócił uwagę tych, którzy ją przyłapali, że sami też są grzesznikami i mają sporo na sumieniu. Nie tylko dał wyraźnie do zrozumienia, że trzeba potępiać zło, ale nie potępiać człowieka, który je czyni. Jezus dał również krótki, prosty, jasny, bardzo jednoznaczny przepis na nawrócenie. „I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. Od tej chwili już nie grzesz. Chwila nawrócenia jest chwilą graniczną. Punktem zwrotnym. Jest postawieniem kropki. Zakończeniem pewnego rozdziału. Tak, jak w tym kazaniu, które spowodowało, że człowiek po trzydziestu latach przystąpił do spowiedzi. Nawrócenie, to stwierdzenie „Dotąd podążałem złą drogą, lekceważąc reguły i przepisy. Ale teraz już z tym koniec. Zamykam tę część mojego życia i odtąd idę drogą właściwą, zgodnie z zasadami”.

W jednym z odcinków serialu rysunkowego „Fineasz i Ferb” żona złego nieudacznika Dundersztyca po jakiejś jego kolejnej klęsce mówi: „Pamiętasz, jak zrobiłeś maszynę do nakrywania stołu?”. A wieczny nieudacznik jej odpowiada: „Trudno zapomnieć, bo mi wciąż o tym przypominasz”. „To tak, jak ty mnie!” - powiedział inny mój znajomy do swojej żony. „Ty też bez przerwy mi wypominasz różne rzeczy, z którymi dawno skończyłem, za które już cię dawno przeprosiłem i które mi podobno wybaczyłaś!”

To pokazuje, że czasami można człowiekowi utrudniać poprawę, wręcz uniemożliwić nawrócenie, jeśli się mu nieustannie wypomina zło, którego się kiedyś dopuścił.

Zła nie wolno lekceważyć. Nie wolno udawać, że go w naszym życiu nie ma. Trzeba je rozpoznawać i odrzucać. Trzeba robić rachunek sumienia i przyznawać głośno: „Tak, jestem grzesznikiem”. Ale nie można ograniczać się tylko do tropienia i rozpoznawania zła w życiu swoim i w życiu innych. W pięciu warunkach dobrej spowiedzi jest rachunek sumienia, żal za grzechy, wyznanie, ale też postanowienie poprawy i zadośćuczynienie! Każda spowiedź jest taką chwilą nawrócenia. Chwilą powiedzenia - dotąd było źle, ale od teraz będzie dobrze.

Dla rozmaitych ludzi różne chwile, zdarzenia, słowa, przeżycia okazują się takim punktem granicznym, punktem zwrotnym. Punktem nie tylko dostrzeżenia w swoim życiu zła, ale również rozpoczęcia nowego etapu życia. Lepszego, niż dotychczas. Życia zgodnego z tym, czego chce ode mnie Bóg, a nie z tym, czego ja chcę od Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz