niedziela, 3 października 2010

Antyklerykalizm

Dzisiaj krótko, bo czasu mało.

Kilku moich znajomych z niepokojem przyjęło wynurzenia pewnego polityka, który ostatnio robi dużo szumu wokół oddzielania Kościoła od państwa. Niepokoi ich dość nachalne lansowanie antyklerykalizmu. Chociaż nie wszystkich.

- Antyklerykalizm jest tylko reakcja na klerykalizm. To proste. Zasada wahadła - powiedział bez emocji. - A poza tym antyklerykalizm nie oznacza odrzucenia Jezusa Chrystusa.
- Chcesz powiedzieć, że mamy w Polsce do czynienia z klerykalizmem? - zdenerwował się inny znajomy.
- Com powiedział, powiedziałem - sparafrazował Piłata pierwszy znajomy i zaczął dłuższy wywód na temat marginalnej roli świeckich w polskich parafiach i diecezjach.
- A ja znam księdza, który w swojej parafii, małej, wiejskiej, zrobił naprawdę wybory do rady parafialnej i nie zwołuje jej tylko z okazji wizyty biskupa! - włączyła się koleżanka tego pierwszego.
- I co, ma tam antyklerykalizm? - zapytał z nadzieją pierwszy znajomy.
- Nie wiem, czy to jest antyklerykalizm, ale tego proboszcza strasznie nie lubi wójt - odpowiedziała koleżanka.
- Tak, a czemu? - tym razem nadzieja wykazał się drugi znajomy.
- Bo teraz mieszkańcy chcą, żeby on się liczył z ich zdaniem tak, jak proboszcz. A wójt akurat lubi sobie sam porządzić...
- Moim zdaniem, gdyby Jezus dzisiaj chodził po ziemi, też byłby antyklerykałem... - odezwał się niespodziewanie milczący dotąd uczestnik spotkania. Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Nie bez powodu. Ale to tajemnica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz