sobota, 16 października 2010

Zemsta pana R. (6)

Opowieść bez klucza

Wiceszefowa jak zwykle weszła bez pukania i szła teraz powoli w stronę biurka, za którym siedział Szef.
- Madziu, my naprawdę nie rozmawialiśmy o tobie - skruszonym głosem tłumaczył się Szef, patrząc na zbliżającą się nieubłaganie kobietę o zagadkowym wyrazie twarzy. Była tuż, tuż.
- Wiem, misiu, już się nie tłumacz - nachyliła się i dłonią lekko musnęła jego policzek. Zadrżał i zatęsknił za wieczorem.
- Co cię napadło z tą powieścią z wartościami? - Wiceszefowa zmieniła ton. - Z tego będą tylko kłopoty - rzuciła przepowiednię.
- Mam dość tej bezideowej sieczki, którą codziennie serwujemy - szczerze wyznał Szef.
- Mój ty ideowcu - Magda znów mówiła tym samym głosem, co przed chwilą. Była już po tej samej stronie biurka, co on i delikatnie skubała jego ucho. Szef nie nadążał za tymi przeskokami nastroju.
- Przecież media, nawet najbardziej komercyjne, powinny dawać ludziom coś oprócz przeżutej papki, która nie ma żadnych wartości odżywczych. To my dzisiaj żywimy ludzką wyobraźnię, napełniamy ludzkie rozumy i serca, dajemy im materiał, z którego budują sobie obraz świata... - rozkręcał się Szef. Kobieta słuchała go z dziwnym uśmiechem na ustach. Delikatnie bawiła się jego włosami, ale Szef chyba tego nie czuł.
- Tylko że wtedy trzeba się za czymś opowiedzieć - powiedziała poważnie. - A to jest zawsze groźne, bo natychmiast uaktywniają się myślący inaczej, a to wcześniej czy później zawsze niesie kłopoty.
- Twoim zdaniem nijakość i bezideowość to najlepsza droga?
- Nie wiem, czy najlepsza. Ale najbezpieczniejsza i najkorzystniejsza finansowo.
- Przesadzasz. Są przecież wartości, które przyjmują wszyscy. Bezsporne. I to je właśnie trzeba promować - Szef powiedział to z mocą, jakby w prorockim uniesieniu.
- Mój ty wieczny dzieciaku - Magda poczochrała mu mocno fryzurę. - To twoja decyzja, ale pamiętaj, że ja cię ostrzegałam. Lepiej się z tego wycofaj, póki jeszcze możesz...
- A jak nie może, to niebieska pomoże! - rozległo się po drugiej stronie gabinetu. W lekko uchylonych drzwiach pojawiła się głowa Tomcia.
- Tu nikt nie puka przed wejściem? - zapytała ni to rozbawiona ni to zażenowana Wiceszefowa.
- Chciałaś mieć wyłączność, co? - zaszydził Tomcio i z hukiem zamknął drzwi.
Szef spojrzał na Magdę spłoszonym wzrokiem.
- Przejmujesz się? Po co? - zapytała kobieta i mocno pocałowała go w usta. Znów zatęsknił do wieczora. Z przykrością przypomniał sobie, że jeszcze daleko do południa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz