środa, 13 października 2010

Show must go on

Nagły przeskok. Wczoraj kolejny dzień skupiony na tragedii. Tym razem tragedii busa w Nowym Mieście nad Pilicą, tragedii autokaru na Ukrainie (43 zabitych). Dzisiaj cały ziemski globus ogląda wielki show, jakim stało się wydobywanie z chilijskiej kopalni 33 uwięzionych tam od ponad dwóch miesięcy górników. Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj show, różnica tylko w emocjach, do których się odwołuje.

Takie czasy. Ponad wszystkim jest show. Show, ze swoimi regułami. To my je narzucamy. Tacy jesteśmy, że wydobycie na powierzchnię pierwszego chilijskiego górnika skupia naszą uwagę o wiele bardziej, niż uratowanie czternastego. Ten czternasty staje się już dla nas pewną rutyną, powtórką, nudą... Zainteresujemy się znowu pod koniec akcji, gdy na dole pozostanie dwóch, może ostatnich trzech.

Tacy jesteśmy. Pewnie z jakimiś wyjątkami, ale jednak większość z nas reaguje podobnie. Nawet największe nieszczęście, gdy zaczyna się powtarzać z jakąś regularnością, nas nuży i przestaje poruszać. Nawet największe szczęście, jeśli przybiera postać schematu, nie tylko nas nie cieszy, ale nawet zaczyna irytować.

Tęsknimy do zmian. Do przeskoków od parzącego usta rosołu po ścinające ślinę lodowe desery. Od słodyczy czekolady po kwaśność cytryny lub gorzki smak chininy. Od zawrotu głowy na szczytach gór po orzeźwiający plusk fal.

Gromadzimy wrażenia. Własne i cudze.

To dopiero "produkty kolekcjonerskie"!

1 komentarz:

  1. Show to chyba "przekleństwo" naszych czasów.
    Telewizja zrobiła show nawet z losowania totolotka.
    A będzie tylko gorzej..........
    niestety.
    Program gdzie nie ma krzyków, głośnej muzyki, migających świateł nie ma prawa zaistnieć.
    Apokalipsa

    OdpowiedzUsuń